Wydanie nr 42 z 2014 r. (2014-10-22)

NIEROMANTYCZNA HISTORIA

Poznali się przez Internet. Mało to było romantyczne. Na ten portal zajrzała przypadkiem, coś ją tknęło. A on czytał, co inni piszą, zaglądał tam od czasu do czasu. I nagle pojawiła się Basia. Postanowił odpowiedzieć. Pisała o sobie, jakby ktoś zapytał ją, dlaczego tam się znalazła, i jakby cicho chciała usprawiedliwić swoją obecność.

Umówili się na spotkanie, dwa dni później. Mieszkali w tym samym mieście, to ich łączyło, i pewnie też zbliżyło. Przyszedł sam, ale ona bała się być z nim sam na sam. Dużo się mówi o kontaktach przez Internet, zawieraniu takich znajomości, niebezpieczeństwach czyhających za nieistniejącymi często osobami. Namówiła koleżankę, by poszła z nimi.

Byli na spacerze i Basia trajkotała, a on milczał. Koleżanka, jakby nieobecna, cały czas wysyłała lub odbierała wiadomości przez komórkę. W końcu zdecydowała się pożegnać.

– Chyba nie potrzebujecie przyzwoitki – i poszła.

Zostali sami. Wtedy Basię jakby zamurowało. Na szczęście Andrzej miał coś do powiedzenia. Przejął pałeczkę, opowiedział jej o sobie, o tym, że ciężko pracuje, że ma trzech braci, że pomaga rodzicom, że szuka kogoś, kto po prostu będzie.

 

Marta

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem