NIEROMANTYCZNA HISTORIA
Umówili się na spotkanie, dwa dni później. Mieszkali w tym samym mieście, to ich łączyło, i pewnie też zbliżyło. Przyszedł sam, ale ona bała się być z nim sam na sam. Dużo się mówi o kontaktach przez Internet, zawieraniu takich znajomości, niebezpieczeństwach czyhających za nieistniejącymi często osobami. Namówiła koleżankę, by poszła z nimi.
Byli na spacerze i Basia trajkotała, a on milczał. Koleżanka, jakby nieobecna, cały czas wysyłała lub odbierała wiadomości przez komórkę. W końcu zdecydowała się pożegnać.
– Chyba nie potrzebujecie przyzwoitki – i poszła.
Zostali sami. Wtedy Basię jakby zamurowało. Na szczęście Andrzej miał coś do powiedzenia. Przejął pałeczkę, opowiedział jej o sobie, o tym, że ciężko pracuje, że ma trzech braci, że pomaga rodzicom, że szuka kogoś, kto po prostu będzie.
Marta
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).