Udrycze-Koniec. Pijany woźnica spadł z sań, rumak z zaprzęgiem pędził przez wieś
KOŃ BYŁ TRZEŹWY...
Podróż przed Udrycze-Koniec (gm. Stary Zamość) siedzący za kierownicą volkswagena 26-latek zapamięta na długo. Jechał przez wioskę 29 stycznia, dochodziła godz. 17. Nagle zauważył, że z przeciwnej strony środkiem drogi pędzi koń ciągnący sanie. Woźnicy nie było. Aby uniknąć czołowego zderzenia, zjechał z drogi i wylądował w rowie. Wysiadł i ruszył w kierunku zaprzęgu. Udało mu się chwycić za lejce i okiełznać rumaka. Potem wezwał policję.
Mundurowi zajęli się poszukiwaniem woźnicy. Nie mieli z tym kłopotu, bo przypadkowy świadek zajścia widział, jak chwilę wcześniej powożący zaprzęgiem... spadł z sań prosto w śnieg. To 51-letni mieszkaniec wioski. Jak gdyby nigdy nic maszerował do domu. Był zdenerwowany na konia – tłumaczył, że wypadł, bo rumak szarpnął...
herTo jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).