Ostatnie wyroki w sprawie wyłudzeń kredytów sprzed kilkunastu lat
TOMASZÓW LUBELSKI: AFERA KREDYTOWA
Jak duża była skala tego procederu, niech świadczy choćby to, że wyrok odczytywany był przez trzy dni. Razem z uzasadnieniem ma blisko 500 stron!
Sprawa dotyczy wydarzeń z lat 1997-2000. To wtedy w „Arpisie” – jak właścicielowi firmy i jego trzem pracownikom zarzuciła prokuratura, a potwierdził sąd – wyłudzono kredyty na wielką skalę – grubo ponad 2 mln zł.
Sprzedaż, której nie było
Wyglądało to w ten sposób, że jedna osoba sprzedawała drugiej maszynę rolniczą. Pośrednikiem była tyszowiecka firma, która brała maszyny niejako w komis. Spisywano umowę, na jej podstawie któryś z pracowników firmy wystawiał potwierdzający transakcję rachunek, a potem firma załatwiała w banku kredyt. Kredyt, po potrąceniu prowizji dla firmy, przekazywany był kupującemu. W tej sposób sprzedawane były np. siewniki, rozrzutniki obornika, urządzenia do ładowania, pielenia, kosiarki, kombajny, prasy do słomy, wyorywacze do buraków, brony.
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że... umowy i rachunki były fikcyjne, a sprzedaż była tak naprawdę tylko na papierze. Ba, niektóre „sprzedawane” przedmioty w ogóle nie istniały! Drugi sposób oszustwa polegał na tym, że firma na niby sprzedawała, za załatwiany w banku kredyt, własne maszyny i urządzenia.
Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).