Zamknięci w czterech ścianach – i w sieci – bez kontaktu z rówieśnikami. Młodzi ludzie nigdy nie byli tak zdołowani
NASZE DZIECI SĄ SMUTNE
Tymczasem dziecięca psychiatria jest w zapaści.
„Brak miejsc w szpitalach, brak zaplecza ambulatoryjnego, problem z kadrą. Musimy odmawiać pacjentom z myślami samobójczymi przyjęcia, bo brak miejsc, a oni nam grożą, że się zabiją" - mówiła w Sejmie ponad rok temu prof. Barbara Remberk, konsultant krajowy ds. psychiatrii dzieci i młodzieży. Teraz, gdy pandemia zamknęła młodych ludzi w domach, skala problemu jest znacznie większa. Depresja, nieradzenie sobie z emocjami i trudnymi sytuacjami - to dziś wręcz pandemia.
- Kiedyś na całą Lubelszczyznę wystarczył oddział 18-łóżkowy. Teraz mamy 40 łóżek: 18 dla dzieci i 22 młodzieżowe. Do tego 12-łóżkowy oddział dzienny przy Szpitalu Klinicznym w Lublinie. I cały czas mamy pełne obłożenie - mówi Zenona Kaczkowska, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży Szpitala Neuropsychiatrycznego w Abramowicach.
Jadwiga Hereta, Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Te szkoły powinny być zamknięte na 4 spusty, bo cała szkolna wiedza dostępna jest 24 h na dobę w internecie. A ew. chętni do nauczania, niech otworzą swoje prywatne szkoły. Będzie to z korzyścią i dla poziomu nauczania, i dla budżetu, który wykłada spore pieniądze na tę szkolną szopkę, której główną korzyść stanowi jakaś tam opieka nad nieletnimi.