SŁOŃCE PODHALA (CZ. II)
Po powrocie zaproponował mi kąpiel, a sam zajął się przygotowaniem pstrągów i obiecał, że przyjdzie umyć mi plecy. Kiedy się zjawił, stanął w drzwiach łazienki i patrzył na mnie przeciągle dłuższą chwilę. Potem uklęknął i zaczął masować moje plecy i ramiona namydlonym ręczniczkiem.
– Zostań na noc, przecież możesz pojechać jutro wcześnie rano. Nie daj się prosić – powiedział.
Nie musiał prosić, chciałam spędzić drugą noc z nim.
Kochaliśmy się namiętnie i bez pośpiechu, byliśmy sobą odurzeni, nie czułam zmęczenia, poziom serotoniny w moim organizmie osiągnął apogeum.
Rano podziękowałam mu za wspaniałe przyjęcie i czas, jaki mi poświęcił. Stał przed domem, kiedy posyłałam mu z auta buziaka i miał smutne oczy.
Kiedy dotarłam do domu, przysłał mi smsa.
SMS T – Kiedy wyjechałaś, poczułem w środku jakieś ukłucie, już za Tobą tęsknię, dziękuję Ci za to, że byłaś.
Popłakałam się z tęsknoty, jaka mnie za nim ogarnęła. Chciałam być przy nim. Od tej chwili moimi wiernymi przyjaciółkami, których nienawidzę, stały się tęsknota za nim i przerażająca samotność bez niego!!!!!! Byłam w nim zakochana... Był i jest nadal w mojej głowie – moje Słońce Podhala, mój Tomasz. W mojej pamięci pozostanie na zawsze.
Królowa Wawelska
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).