PAMIĘTAM... (CZ. XI)
Sowieci jak już kogoś aresztowali, to na pewno wymusili, żeby się do czegoś przyznał. Nie ja wszak wymyśliłem stwierdzenie, nie ma osób niewinnych, są tylko źle przesłuchani oraz dajcie mi człowieka, a paragraf sam się na niego znajdzie, ale prawdziwy klasyk w niszczeniu ludzi. Poszedłem na piętro do stojącego tam regału z książkami i sięgnąłem ręką niemal w ciemno. Mam. Nawet nie sprawdzałem, bo na pewno musiał to być „Pan Tadeusz”. Wertowałem przez chwilę księgę pierwszą. Jest, wiersz 928 – „Mowy starca krążyły we wsi po kryjomu”. Zacząłem czytać dalej. Szczególną uwagę zwróciły słowa „I każdego z nich opis zwycięstwa lub zgonu, po wielu latach pierwszy raz miała rodzina, wieść o życiu, o chwale i o śmierci syna. Brał dom żałobę, ale powiedzieć nie śmiano, po kim była żałoba, tylko zgadywano”.
Czyżby o to chodziło, a tymże starcem miała być ciocia Lena? A może to tylko moje domysły, i do tego błędne? Przy okazji uświadomiłem sobie jeszcze jedno, skąd u mojego Ojca ten kult książek, który wpajał nam od dzieciństwa. Przecież swoje utracił podczas okupacji w ciągu jednej zaledwie chwili.
Wojfryd
Cd. za tydzień
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).