Czy Zamojszczyzna nie ma perspektyw?
WIELKA UCIECZKA
Kiedy 1 stycznia 1999 r. Zamość przestał być stolicą województwa, tracić zaczął cały region. Urzędy przeniesiono do Lublina. A Zamość? Stał się prowincją. Mieszkańcom Biłgoraja, Tomaszowa czy Hrubieszowa bliżej do Zamościa tylko wtedy, gdy mają odebrać paszport czy zgłosić się do sądu. Przyjeżdżają tu, by obejrzeć urokliwą starówkę, wybrać się do zoo, położyć do szpitala...
- Peryferyjne położenie Zamościa, upadek Zakładów Mięsnych, nieudana prywatyzacja zamojskich zakładów objętych programem Narodowych Funduszy Inwestycyjnych oraz utrata statusu województwa znacznie osłabiła pozycję miasta - mówi dr Bogusław Klimczuk, kanclerz Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Zamościu. - W konsekwencji mamy mniejszy strumień pieniędzy z budżetu państwa, mało miejsc pracy, kiepskie perspektywy.
Teraz Krasnystaw i Biłgoraj stały się ośrodkami, które się rozwijają, w których są największe zakłady produkcyjne. Teraz tam ludzie dojeżdżają do pracy. - Ruch w naszej lokalnej gospodarce jest ożywiony. Czasem mam wrażenie, że my jesteśmy siedzibą regionu - cieszy się Andrzej Jakubiec, burmistrz Krasnegostawu. - Do krasnostawskich firm przyjeżdżają busy z pracownikami z Zamościa, Chełma, nawet z Lublina.
Coraz bardziej puste ulice, skwery, w barach garstka biesiadujących. To małomiasteczkowa rzeczywistość tzw. Polski B. Demografowie alarmują: polska ściana wschodnia się wyludnia. Z badań wynika, że coraz więcej młodych osób, nie tylko ze wsi, ale również z małych miasteczek, ucieka do większych ośrodków lub za granicę. Tutaj szansa na dobrze płatną pracę jest bliska zeru. Zdaniem dr. hab. Wojciecha Łukowskiego ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, w ścisłej czołówce zarobkowej migracji jest Hrubieszów. Jest jednym z najszybciej wyludniających się miast w Polsce. W wolnorynkowych warunkach nie przetrwała większość hrubieszowskich zakładów. Ludzie postanowili szukać szczęścia gdzie indziej. Włochy, Niemcy, Anglia - to główne kierunki migracji mieszkańców Hrubieszowa i całej Zamojszczyzny.
Z danych GUS wynika, że w ciągu czterech lat (od 1999 do 2004) z powiatu hrubieszowskiego wyjechało ok. 4,6 tys. osób. To najwięcej na Zamojszczyźnie. W dalszej kolejności jest powiat tomaszowski, który w tych latach opuściło ok. 3 tys. mieszkańców. Trochę inaczej rozkładają się akcenty, jeśli weźmiemy pod uwagę miasta. Największą migrację zanotowano w Zamościu (w porównaniu z Biłgorajem, Hrubieszowem czy Tomaszowem Lub., ma ponad dwukrotnie wyższą liczbę mieszkańców).
Nie dość, że Zamojszczyzna pustoszeje, to jeszcze się starzeje. Dane statystyczne są zatrważające, dowodzą bowiem, że aż 17 proc. mieszkańców powiatu zamojskiego ma więcej niż 60 lat. A nowych obywateli nie przybywa.
W miejscowościach, w których są dobrze prosperujące zakłady pracy (np. w Werbkowicach), na koniunkturę nie mogą narzekać lokalni przedsiębiorcy. Co innego tam, gdzie albo fabryk nie ma, albo chylą się ku upadkowi. W Wożuczynie o swoje miejsca pracy boją się nie tylko pracownicy cukrowni, która w tym roku jest planowana do likwidacji, ale również drobni sklepikarze. Czy będą w stanie utrzymać swoje sklepy, gdy większość ich klientów przejdzie na garnuszek państwa? Straci na tym również Spółdzielnia Mieszkaniowa. Już teraz kilka rodzin zdecydowało się na sprzedaż swoich mieszkań w bloku i przeprowadzkę do innych miejscowości. Ale zainteresowania ze strony potencjalnych kupców nie ma.
au, ar, her, mp
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży