Wydanie 28 z dnia 9 lipca 2008 r. (2008-07-09)

Wrażenia z jazdy alfą romeo 147 2,0 selespeed

PIĘKNA WŁOSZKA

Nie od dziś wiadomo, że najpiękniejsze samochody projektują Włosi. Alfa romeo 147, którą otrzymaliśmy do testów, jest tego dobrym przykładem. Samochód, niezależnie od tego, z której strony na niego patrzymy, prezentuje się rewelacyjnie.  

Uwagę zwracają przede wszystkim piękne reflektory i ogromny grill (w kształcie odwróconego trójkąta), nad którym umieszczono logo Alfy. Testowa wersja miała 5 drzwi, jednak samochód wyglądał jak 3-drzwiowy hatchback. A wszystko za sprawą sprytnie "schowanych" klamek tylnych drzwi, które powędrowały w ramy szyb. Uroku dodawały dodatkowo autu piękne, 17-calowe felgi z nisko profilowymi oponami (215/45).

Równie pięknie zaprojektowano wnętrze, w którym nie zabrakło sportowych akcentów, takich jak mała, trójramienna kierownica czy okrągłe, głęboko osadzone prędkościomierz i obrotomierz.

Pod maską testowej alfy pracował 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 150 KM. Jednostka zapewnia autu dobre osiągi (0-100 km/h w 9,5 s, prędkoć maksymalna 210 km/h). Jest niestety "paliwożerna". Samochód spalił w teście średnio aż 10 litrów paliwa na 100 km.

Z silnikiem współpracowała 5-biegowa, zautomatyzowana skrzynia biegów selespeed. Taka przekładnia umożliwia zmianę biegów na trzy sposoby: sekwencyjny (drążek przesuwamy do przodu lub do tyłu, bez używania sprzęgła), w pełni zautomatyzowany (wrzucamy tylko pierwszy bieg, resztę robi za nas automat). W alfie można też było zmieniać biegi sekwencyjnie, używając do tego manetek, zamontowanych przy kierownicy. Skrzynia selespeed nie była mocną stroną auta: automat załączał biegi dość wolno, do tego szarpał. Nie polecamy.

Jak przystało na auto o ambicjach sportowych, alfa 147 ma twarde zawieszenie. Dzięki temu trzyma się drogi nawet w ciasnych zakrętach (dużą rolę odgrywa tu nieodłączalny system stabilizacji toru jazdy), ale jazda po gorszych nawierzchniach -a takich w naszym kraju nie brakuje - jest mało komfortowa. No cóż, coś za coś.

kk

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem