Wydanie 28 z dnia 9 lipca 2008 r. (2008-07-09)

W lesie pod Łabuniami ma powstać strategiczny radar NATO. Tymczasem okolica huczy, że powstaje bubel, który trzeba zasypać...

RADAR WIDMO

- Kupa śmiechu, a wstyd jaki – tak Andrzej Legieć, komendant OSP w Majdanie Ruszowskim (gm. Łabunie), ocenia to, co dzieje się na budowie supernowoczesnego radaru. A że nic się nie dzieje, rodzą się tylko spekulacje i plotki.  

- Huczy cała okolica. Ludzie ostatnio tylko o tym gadają  - zapewnia Legieć. - I coraz częściej słyszę, że to, co tam zbudowano, to fuszerka. Wieść niesie, że będą radar zasypywać... A miała być taka wzorowa inwestycja. NATO. Myślałem, to poważny inwestor.

 

Aż wyjdzie z ziemi...

O radarze w lesie pomiędzy Łabuniami Reformą a Majdanem Ruszowskim tak samo głośno, jak na początku inwestycji. Wtedy ludzie wiedzieli, że za budową stoi NATO, ale co buduje, nie mieli pojęcia. Jedni spekulowali, że wyrzutnię rakiet, ktoś domyślał się, że lotnisko wojskowe, może schron. Wersji było wiele. Przyjeżdżało wojsko i przedstawiciele MON. Spotykali się z mieszkańcami okolicznych wiosek. Tłumaczyli, choć bez szczegółów, że powstanie tu stacjonarny radar dalekiego zasięgu. Ma to być inwestycja bezpieczna. Zapewniali, że nie ma mowy o żadnym promieniowaniu, ludzie znajdą tu zatrudnienie, a gmina zyska na podatkach.

Teren (ok. 2 ha) ogrodzono szczelnym metalowym płotem, postawiono strażników z agencji ochrony, obiekt objęto całodobowym monitoringiem. Zatrudniono miejscowych pracowników (podpisywali dokumenty, że wszystko, co tu się dzieje, zachowają w tajemnicy), rozpoczęły się wykopy. Jeszcze w ub. roku za płotem (teren budowy jest widoczny z drogi) pracowały koparki, potężny kafar, kręcili się robotnicy. Wykonywano zbrojenia i solidne fundamenty podziemne pod potężny obiekt radarowy. Wszyscy czekali, kiedy budowa „wyjdzie" z ziemi. Tymczasem roboty urwały się na dobre. Wywieziono sprzęt, a ludzi wysłano do Szypliszek w Suwalskie, gdzie powstaje bliźniaczy (jedna z sześciu instalacji w Polsce) radar. W Łabuniach Reformie zostali tylko strażnicy. Cisza. Tak jest do dzisiaj.

Cisza, aż gruchnęło...

Najpierw po cichu, teraz coraz głośniej mieszkańcy gminy zaczęli zastanawiać się, co jest? Jedni mówią (nazwiska do wiadomości redakcji), że budowlańcy mogli pomylić mapy projektowe i nie z tej strony wzniesienia zaczęli budować, inni, że wykonawca ma kłopoty finansowe. Gruchnęło nawet, że wszystko trzeba zasypać.

- A może ma to związek z tą wojną o tarcze rakietowe? Kto to wie? Może lepiej, żeby ten radar zasypali - mówi Legieć.

Wójt Łabuń Antoni Wojciech Turczyn nie chciał komentować sprawy, zasłaniając się tajemnicą. Jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do UG przyszło pismo od inwestora - a jest nim Zakład Inwestycji Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego - informujące o jakichś kłopotach z wykonawcą. Jakich? Tego w ZIOTP się nie dowiedzieliśmy. Jan Leśkiewicz, zastępca dyrektora zakładu NATO, odesłał nas do MON.

 - Nikt niczego zasypywać nie będzie - stanowczo zdementował plotkę Robert Rochowicz, rzecznik prasowy ministra obrony narodowej. Zapewnił też, że sprawy dokumentacji, także wszelkie zgody na budowę i zgodność z planami pod względem formalnym są w porządku. Przyznał jednak, że owszem, trwają pewne rozmowy z wykonawcą. Nie chciał jednak powiedzieć, czego dotyczą.

 - Każda inwestycja wojskowa, jeśli jest, a najczęściej jest, owiana tajemnicą, rodzi pewne plotki. To nie nowość. Bywa, że jedna przekręcona informacja uruchamia ich lawinę - mówi Remigiusz Wilk z magazynu „Broń i Amunicja". - Nie wierzę, by przy tak poważnej inwestycji doszło do fuszerki.

Jadwiga Hereta

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

pocisk 2008-07-12  11:31

To Polska własnie!

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem