Wydanie 17 z dnia 23 kwietnia 2008 r. (2008-04-23)

Kierowcy tirów muszą czekać na przejściach granicznych nawet po kilka dni

KOCZOWANIE NA GRANICY

Życie kierowców ciężarówek nie należy do łatwych. A już zwłaszcza tych jeżdżących na wschód Europy. I nic nie wskazuje, aby miało się to szybko zmienić.  

W niedzielę (20 kwietnia) po południu kolejka tirów oczekujących po polskiej stronie na wjazd na terminal w Hrebennem miała ponad 3 kilometry. To i tak niewiele w porównaniu z tym, co było jeszcze kilka tygodni temu. Wtedy kolejki sięgały aż do oddalonej o ok. 8 km od przejścia Lubyczy Królewskiej. Na wyjazd z Polski czekało się ok. 50 godzin.

Zdaniem celników, główną przyczyną tworzenia się takich gigantycznych zatorów jest ciągle wzrastający ruch, szczególnie przewozów towarowych.

- W ciągu dwóch lat na najchętniej odwiedzanym przez kierowców przejściu w Dorohusku ruch pojazdów ciężarowych zwiększył się aż o 50 proc. - informuje Marzena Siemieniuk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białej Podlaskiej. - Jeśli chodzi o Hrebenne, to wzrost w ciągu jednego tylko roku (od 2006 do 2007 - przyp. kk) wyniósł aż 30 proc. Na naszej wschodniej granicy jest zbyt mało przejść. Nie ma więc szans na to, aby w najbliższym czasie sytuacja miała ulec poprawie. Może być nawet jeszcze gorzej.

Największą grupę kierowców stojących przed przejściem w Hrebennem stanowią Ukraińcy. Nie brakuje też Polaków, Estończyków, Białorusinów. Jak mówią stojący w kolejce kierowcy, najlepszym sposobem na zabicie czasu jest sen.

Karol Kozyra

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem