ZŁA ATMOSFERA? BZDURA!
- Jakie były powody zwolnienia Pana z funkcji trenera?
- Głównym argumentem zarządu była zła atmosfera, jaka miała panować w drużynie. To kompletna bzdura! Miałem i w dalszym ciągu mam bardzo dobry kontakt z zawodniczkami. Gdyby atmosfera była zła, dziewczyny na pewno nie przyjeżdżałyby na mecze z odległych miast Polski, w których studiują.
- W ostatnim okresie Tomasovia przegrywała mecz za meczem. Ma Pan sobie coś do zarzucenia?
- Nie. Uważam, że solidnie przygotowałem zespół do rozgrywek. Powodów naszej słabej postawy było kilka. Po pierwsze, od wielu miesięcy zespół nie trenuje w komplecie. Pięć zawodniczek, które studiują, przyjeżdżało do nas tylko na zawody. W sierpniu i wrześniu ub.r., kiedy były jeszcze w Tomaszowie, graliśmy bardzo dobrze, odnosząc zwycięstwa. Potem było już niestety gorzej. Po drugie, w zespole jest dużo młodych dziewcząt. Po trzecie, w ostatnim czasie trapiły nas kontuzje i miałem kłopoty ze skompletowaniem składu. Uważam, że naszym sukcesem było to, że przez tyle lat graliśmy w II lidze. Mam jednak nadzieję, że Tomasovia zdoła uniknąć degradacji.
- Był Pan zdziwiony decyzją zarządu?
- Tak. Uważam, że zwolnienie mnie w momencie, gdy dziewczyny walczą o utrzymanie, nie było rozsądnym posunięciem. Z tomaszowską siatkówką jestem związany od 18 lat, osiągnąłem z tym klubem wiele sukcesów. W ostatnim czasie były nie tylko porażki, ale i sukcesy. Przecież kadetki awansowały do finału mistrzostw Polski. Wiele kadetek trenuje od roku z juniorkami, których jestem trenerem. Sukces jest więc po części także moją zasługą. Decyzję o zwolnieniu mnie podjęli ludzie, którzy o siatkówce nie mają pojęcia. Ciekaw jestem, kiedy któryś z członków zarządu był na siatkarskim meczu Tomasovii. Ci panowie wyciągnęli wnioski zapewne w oparciu o czyjeś opinie. Są działaczami w klubie od zaledwie kilku tygodni. Sami jeszcze nic nie zrobili, a już rozliczają innych.
Rozmawiał Karol Kozyra
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży