Drapieżny gad atakuje ryby. Czy niebezpieczeństwo grozi też ludziom?
AGRESYWNE ŻÓŁWIE
Na zamojskim zalewie pojawiły się dwie pływające wysepki (zielono-srebrne konstrukcje, każda o pow. 1 mkw). Nie są ozdobą zbiornika – to żywołowne pułapki na żółwie z gatunków inwazyjnych, czyli obcych naszemu środowisku naturalnemu. Odławianiem żółwi zajmuje się Fundacja Epicrates z Lublina
Zaatakował dziecko
Fundacja Epicrates, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie oraz Państwowy Instytut Badawczy w Puławach realizują specjalny projekt badawczy w woj. lubelskim. Ma na celu m.in. oszacowanie wielkości populacji inwazyjnych gatunków żółwi, ocenienie skuteczności odłowu jako metody ich eliminacji ze środowiska, a także określenie kondycji gadów.
– W latach 90. sprowadzono z USA do polskich sklepów zoologicznych blisko 450 tys. żółwi czerwonolicych, które są jednym z podgatunków żółwi ozdobnych. Kiedy wprowadzono ograniczenia w ich imporcie, zaczęto sprowadzać żółwia żółtolicego i żółtobrzuchego. Importowano także ostrogrzbiete i malowane oraz jaszczurowate. Te ostatnie mogą być niebezpieczne również dla człowieka. Dorosły osobnik tego gatunku mógłby bez większego problemu odgryźć nam palca. Przed trzema laty, w Niemczech żółw jaszczurowaty zaatakował 8-latka, pływającego w jeziorze. Przegryzł chłopakowi ścięgno Achillesa – opowiada Bartłomiej Gorzkowski, przez Fundacji Epicrates.
maw
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
podoba mi się stwierdzenie "program badawczy bez porozumienia z właściwymi służbami",szkoda ,że to nie kończy się na żółwiach.
@siedzący - Podobno w którejś straży (tylko nie wiem której) przepływ informacji nie do końca jest skuteczny i stąd zamieszanie. Ale tu nie chodzi o informowanie służb, tylko o zgody właścicieli i ewentualnie dzierżawców danego zbiornika. A te zgody są, to wiem na pewno.
Żółwi na naszym zalewie jeszcze nie widziałam no bo i trudno je tu zobaczyć - nie mają gdzie wychodzić żeby się wygrzewać. Ale w Zemborzyckim na wypłyceniu przy lesie sporo ich czasem siedzi na wystających z wody konarach. Widywałam je też w Warszawie i we Wrocławiu. To takie typowe - ktoś kupi dziecku zwierzątko, a gdy ono urośnie to fruuu "na wolność".