Wydanie nr 29 z 2016 r. (2016-07-20)

W latach 50. w Zamościu...

MOJE LICEUM (CZ. III)

Wokół dziedzińca usytuowane były jeszcze co najmniej cztery budynki. W dwóch mieściły się pomieszczenia mieszkalne, również dość duże. W jednym z nich znajdowały się umywalnie z zimną wodą. Trzeci budynek stanowiła kuchnia z jadalnią, służąca także jako świetlica-sala do nauki własnej. Nad nią, na piętrze urządzono mieszkanie dla państwa profesorostwa Huszalaków. On uczył zoologii w naszym liceum, ona zdaje się, polskiego u dziewczyn (tj. w liceum żeńskim – dop. red.).

Huszalak znany był z dwóch, co najmniej, właściwości. Jako jeden z nielicznych naszych profesorów lubił używać różnego rodzaju epitetów w stosunku do nas. Były to najczęściej epitety żartobliwe, choć nie tylko: ameba proteus, kapusta-głowa pusta, kwadratowa głowa, kaftan. (...) Natychmiast sam zdobył ksywę „Kapusta”. Drugą jego pasją były motocykle. Nie były one wówczas powszechne, kupił więc Huszalak na początek jakieś cudo-składak. Następnie wszystkim po kolei, nie wyłączając nas, wychowanków, tłumaczył pochodzenie tego wehikułu: „przód – jawa, tył – DKW”. Później te motocykle odsprzedawał, zamieniał i... niekiedy nawet jeździł. Często jednak musieliśmy go ratować, gdy na ulicy to cudo odmawiało mu posłuszeństwa. Ponieważ jeździł naszą codzienną trasą, zawsze znalazł się ktoś, kto musiał go popychać, by wehikuł zechciał ruszyć.

W czwartym budynku znajdowały się pomieszczenia gospodarcze oraz mieszkanie rodziny p. Malugi, który pełnił rolę pracownika gospodarczego do wszystkiego.

Pan Maluga był niezbędny przede wszystkim dlatego, że do posesji należał dość duży ogród o powierzchni ok. 1 hektara. (...). Były tam np. drzewa orzechów włoskich, ale także laskowych, ponadto jabłonie, grusze, śliwy i inne pojedyncze okazy. Owoce tych drzew, zebrane jesienią, przez nas osobiście, miały służyć nam, wychowankom, jako deser w czasie zimy. (...) Miały służyć, choć nie zawsze służyły. Młódź była bowiem namolna, krnąbrna. Jabłka były złożone w piwnicy, na półkach, pojedynczo, by przetrwały jak najdłużej. Nie zawsze się to jednak udawało. Okienka piwnicy były często uchylone. Wystarczała tyczka z wbitym w nią gwoździem i jabłka były wyciągane (...).

               

 

Leszek Balicki, oprac. (ar)

 

Cd. za tydzień

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

byly uczen 2016-07-25  16:53

Profesor A,Huszalak też biolog i dyrektor LO dla pracujących to chyba był synem tego profesora .

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem