Wydanie nr 22 z 2016 r. (2016-06-01)

Zabawki naszych rodziców i dziadków

FAJERKI, KAPSLE I HACELE

„Kiedy patrzę, hen za siebie, w tamte lata, co minęły […] zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal...” – brzmią słowa znanego szlagieru Maryli Rodowicz. W piosence (autorstwa Ryszarda Ulickiego) jest mowa o kolorowych jarmarkach, blaszanych zegarkach, pierzastych kogucikach oraz balonikach na drucikach, czyli o zabawkach dzieciństwa.

Do czasów swobody i zabaw z rówieśnikami, kiedy mniej było obowiązków, a obok zawsze byli rodzice dający bezpieczeństwo, każdy z nas ma sentyment.

 

Powojenna rzeczywistość

Zabawki odzwierciedlają specyfikę lat w których dorastaliśmy. I tak jak świat nie stoi w miejscu, także przemysł zabawkarski zaskakuje coraz to atrakcyjniejszymi gadżetami. Nie zawsze jednak tak było.

Najtrudniejsze były lata powojenne. Wszystkiego brakowało, także zabawek, dlatego dzieci wymyślały i organizowały je same. Bawiły się sznurkiem, patykiem, kamykiem, listkami czy kapslami. Potrzebna była wyobraźnia no i – rówieśnicy do konkurencyjnych figli. Wśród chłopców była modna gra kolarzówka. Nie raz mama zapewne poszukiwała fajerki, którą – jak się potem okazywało – „wypożyczył” do zabawy syn. Potrzebna była fajerka, kij albo jeszcze lepiej mocny drut. Chłopcy wyobrażając sobie, że są kierowcami za pomocą zgiętego haczyka toczyli fajerkę po szosie. W latach 50. i 60. w użyciu były też wykonane ze słomy owiniętej szmatką piłki oraz wystrugane z giętkiej kory wierzby fujarki. Dziewczynki za pomocą sprawnych rąk powoływały do życia tekturowo-wełniane lalki z duszą.

 

Agnieszka Szykuła-Żygawska

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

gieronimo 2016-06-01  10:40

Do jezop............ każdy swoje dzieciństwo i młodość inaczej wspomina, bo żył w innych czasach. Kiedyś jeździło się "fajerką" dzisiejszy młodzian nawet nie wie jak ona wygląda i jeździ "szlifierką", ale nie każdemu to na zdrowie wychodzi. Z jazdy fajerką nikt nie zginął ze szlifierką różnie się kończy.Kiedyś rarytasem były krówki teraz dopalacze, itd itp. A ktore czasy są bardziej żałosne to trzeba przeżyć i mieć niewypłukany mózg by ocenić.

babcia 2016-06-01  10:05

Zgadzam się było biednie ,ale zawsze wspominam te czasy z sympatią .Dzieci umiały się bawić byle czym ,a co dzisiaj telewizja ,komputer ,agresywne gry .Wśród dzieci i dorosłych była przyjaźń .Jeden drugiemu pomagał .Nie było takiego wyścigu szczurów .Sąsiad był bliższy rodziny ,zawsze można było na nich liczyć .Do zup było pięknie za komuny bo ludzie inni byli ,

jzp 2016-06-01  06:44

Och jak za komuny było pięknie - żałosne

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem