Zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków narobiło (i narobi jeszcze) kłopotów we wszystkich samorządach
KŁOPOTY Z 6-LATKAMI
Rząd ogłaszając cofnięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, narobił mnóstwo zamieszania. Nauczyciele obawiali się (i obawiają nadal) masowych zwolnień, których fala pójdzie wraz z pierwszymi klasami przez wszystkie roczniki. Rodzice dzieci pięcio-, sześcio- i siedmioletnich musieli zdecydować, co zrobić z pociechami: zostawić w przedszkolu, posłać do zerówki w szkole (do tego namawiały samorządy) czy do pierwszej klasy, a w przypadku obecnych siedmiolatków – czy nie zostawiać na drugi rok, do czego też namawiano. Pozostali obawiali się, czy dla ich pociech wystarczy miejsc w przedszkolach.
Skutki reformy odczują i uczniowie, i nauczyciele, i samorządy, które będą musiały cały ten bałagan ogarnąć i za niego przed mieszkańcami się tłumaczyć.
W tym roku szkolnym w pierwszych klasach jest około 536 tys. dzieci. Według szacunków we wrześniu będzie ich zaledwie 200 tys. Związek Nauczycielstwa Polskiego ocenia, że pracę stracić może nawet 15 tys. nauczycieli w Polsce! Dotknie to głównie prowadzących edukację wczesnoszkolną, ale także pracujących w świetlicach.
Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Do emigranta. Nie przyszło ci do głowy, że to, że dzieci w Biłgoraju w klasach pierwszych będzie prawie tyle samo co w Zamościu to wynik wynik wynikający nie tylko z liczby urodzonych dzieci, ale również tego, że może w Biłgoraju mieszkają bardziej ambitni rodzice, którzy chętniej posyłają dzieci w wieku lat 6-ciu do szkoły?? Druga uwaga. Pani redaktor w artykule skupia się na miastach regionu a tak naprawdę dramat z pierwszakami będzie w gminach wiejskich. Na wsi będą pewnie szkoły, gdzie nie uda się utworzyć ani jednej klasy pierwszej, dzieci przez cały cykl nauki będą zmuszone dojeżdżać do zbiorczej klasy pierwszej. Jednej na całą gminę. Po kilka, kilkanaśćie kilometrów. Przez cały cykl nauki. Począwszy od klasy I-wszej....
Pawle pomyśl trochę. Przedszkola będą przeludnione. Kiedyś w grupach było po 40 dzieci, teraz przepisy tego zabraniają. Do tej pory najstarsze roczniki wychodziły z przedszkola i na ich miejsce przyjmowano maluchy. W tym roku najstarsze roczniki przedszkolaków w przedszkolu zostają, a dla maluchów nie ma miejsc. Przedszkola maja ograniczona liczbę sal. Żadne nie trzyma pustej, awaryjnej sali. Skoro dzieci nie odchodzą do szkół zabraknie miejsca dla najmłodszych. Proste jak konstrukcja cepa.
Z tym "przeludnieniem" przedszkoli to trochę przesada. W latach 80-tych roczniki były 2-3 razy bardziej liczne, dzieci zapisywało się do przedszkola też w wieku 3 lat i problemu nie było. Dzieci do szkoły też szły w wieku 7 lat, a więc jak było do niedawna i jak będzie od przyszłego roku. Nie było przedszkoli prywatnych, zerówek przy szkołach (w mieście) i wszystko było ok. Inna rzecz, że etat był etat pracowało się 8 godzin (a nie jak 10-12 obecnie) a dziećmi często zajmowały się niepracujące babcie