Od antycznych Saturnalów, przez swojskie zapusty, po karnawał w Rio i w Kolonii
OSTATKOWE ZWYCZAJE
Głośna muzyka, szaleńcze tańce do białego rana, stoły uginające się od jadła, trunków, radosne okrzyki.Karnawał to czas niczym nieskrępowanej zabawy. Kończy się ostatkami poprzedzającymi środę popielcową. Współczesny karnawał jest kontynuacją starożytnej tradycji. Początek dały mu antyczne święta – greckie Dionizje i rzymskie Saturnalia. W średniowieczu szczególnie hucznie obchodzono go w Hiszpanii i Portugalii, Francji, Niemczech i na Bałkanach. Polski karnawał nazywano zapustami. Jak pisał Zygmunt Gloger: „był to jedyny czas w roku wszelakiego rodzaju zabaw, widowisk, maszkar, uczt i pustoty”. Nazwa nawiązuje do włoskich słów „carne vale”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „pożegnanie mięsa” („carne” – mięso, „vale” – żegnaj).
Po etapie zabaw następował okres Wielkiego Postu, gdy należało pożegnać się ze spożywaniem mięsa. Szczególny czas tego pożegnania to ostatki, dawniej zwane także „podkoziołkiem” lub „zapustami”. Słowo to oznacza ostatnie dni karnawału – począwszy od tłustego czwartku, we wtorek, zwany w Polsce „śledzikiem”, kończąc. Następny dzień to środa popielcowa, która jest początkiem wielkiego postu i oczekiwania na Wielkanoc.
Jacek Feduszka
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).