Wydanie nr 40 z 2015 r. (2015-10-07)

Niezwykłą podróż tomaszowianina śledziło na Facebooku prawie 9 tys. osób

STOPEM DO KAMBODŻY (CZ. I)

Przygoda życia – tak Konrad Malinowski (21 l.), student Uniwersytetu Warszawskiego, mówi o minionych wakacjach. Właśnie wrócił do domu z trzymiesięcznej podróży po świecie... autostopem. Pokonał 17 tys. km, dotarł do Kambodży, która była jego marzeniem i celem. Zwiedził kawał świata, spotkał mnóstwo wspaniałych ludzi, wydał raptem 800 dolarów, nie licząc biletu powrotnego.

– Tak naprawdę podróż można było odbyć nawet za 100-200 dolarów. Po drodze spotkałem mnóstwo życzliwych ludzi, którzy zapraszali do domu, karmili, dawali nocleg. To było wspaniałe doświadczenie – mówi.

O Konradzie pisaliśmy w TZ na początku wakacji, kiedy z butelką żubrówki (miała być na specjalną okazję), dwoma kawałkami szarego mydła, nożem, krzesiwem, kabanosami i orzeszkami ziemnymi wyszedł z domu na krajową siedemnastkę i złapał stopa w kierunku przejścia granicznego w Hrebennem.

Wyjechał bez szczególnych planów, wyznaczając sobie jednak cel: zobaczyć Kambodżę i spróbować serwowanych tam pająków.

Stopem przejechał Ukrainę, Rosję, Mongolię, Chiny, Laos i Kambodżę. Wrócił samolotem, z Bangkoku.

Cała wyprawa, nie licząc biletu powrotnego na samolot (mówi, że mógłby wracać stopem, ale uczelnia czeka), kosztowała go 800 dolarów.

Najbardziej życzliwie, jak opowiada, przyjmowany był w Rosji. – Co zresztą było dla mnie dużym zaskoczeniem. Byłem nasiąknięty całą tą antyrosyjską propagandą. Sądziłem, że Rosjanie nie bardzo nas lubią za wspieranie Ukraińców. Nic bardziej mylnego. Okazało się, że są bardzo otwarci na Polaków. Nieraz byłem brany przez nich do domów prosto z drogi, na wódeczkę i pielmieni (pierogi z farszem mięsnym) – opowiada. – Rozmawialiśmy długo w noc i o Polakach, i o tym, co dzieje się na Ukrainie.

W połowie drogi zatrzymał się nad jeziorem Bajkał. – Jest prawdziwym cudem natury. Kąpałem się w nim, spałem w namiocie, poznałem trochę rosyjskiej młodzieży – opowiada.

Po drodze zawarł mnóstwo znajomości. W Kambodży, właściwie u celu wędrówki, spotkał dziewczynę... z Zamościa.

 

Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem