Zginął od ciosów tasaka, siekiery lub maczety
ZABÓJCA I OFIARA NIEZNANI
19 marca 2009 r. w jednej ze studzienek kanalizacyjnych przy ul. Królowej Jadwigi na Starym Mieście pracownicy PGK podczas czyszczenia kanału kolektora znaleźli czaszkę. Biegli medycyny sądowej stwierdzili, że mężczyzna został zamordowany.
Nacięcia na czaszce
Ten kanał ściekowy biegnie od ul. Sienkiewicza w kierunku oczyszczalni ścieków.
– Kanał czyściliśmy czystą wodą pod ciśnieniem. Wpuściliśmy do studzienki gumowy wąż. Czaszka została „wypchana” z kanału przez ciśnienie wody. Gdy ją zobaczyliśmy, początkowo myśleliśmy, że to kamień. Studzienka miała 4-5 m głębokości. Znalezisko wyciągnęliśmy za pomocą „rohatyny” (metalowe narzędzie przypominające widły zakończone trzema prętami). Innych kości szkieletu tam nie było – zeznał konserwator Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu.
Policja wszczęła dochodzenie w sprawie znieważenia zwłok ludzkich przez wrzucenie czaszki do kanalizacji. Szybko jednak zmieniono kierunek postępowania – na zabójstwo.
Podstawowe pytania, na które śledczy musieli znaleźć odpowiedź, dotyczyły czasu, jaki upłynął od chwili zgonu i przyczyn śmierci. Pozbawioną uzębienia czaszkę wysłano do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, gdzie poddano ją badaniom antropologicznym, genetycznym i kryminalistycznym. Opinia biegłych patologów nie pozostawiała wątpliwości. Mężczyzna został zamordowany. Świadczyły o tym ślady na kościach czaszki. W górnej części (czołowej) widoczne były liczne liniowe uszkodzenia z wgłębieniami do 1,7 cm oraz dziura w kształcie zbliżonym do czworoboku (ok. 2x2 cm). To ostatnie uszkodzenie mogło być przyczyną śmierci. Biegli ustalili też, iż denat kilka lat przed zgonem doznał poważnego złamania nosa.
Aneta Urbanowicz
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).