Zamość. Chcą spełnić wolę profesora Millera i odnaleźć zaginione popiersie
GDZIE JEST MARSZAŁEK?
O tym, że popiersie spoczywa najprawdopodobniej w ziemi nieopodal charakterystycznego budynku zwanego Belwederkiem, w Zamościu plotkowało się przez cały PRL.
Informacje te kilka lat temu potwierdził TZ pochodzący z Zamościa chemik z Instytutu Nawozów w Puławach Stanisław Iwańczuk. Jako młody chłopak razem z kolegami wykopał popiersie z ziemi. Dowiedział się o nim najprawdopodobniej od dziadka, który był niegdyś sąsiadem prof. Milera.
– Było nas czterech czy pięciu, mieliśmy po 10-12 lat. Kopaliśmy saperkami. Popiersie znaleźliśmy na głębokości jakichś dwóch metrów. Było z żółtego piaskowca, szorowaliśmy go ryżową szczotką. Wciągnęliśmy je nawet na postument – wspominał. Nie pamięta, który to był rok.
Kiedy rano rodzice zobaczyli, co chłopcy zrobili, natychmiast kazali popiersie zakopać. Był głęboki PRL, mogli mieć poważne kłopoty.
Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).