O dziarskim Olku, który z kajakiem „Olo” porwał się na Atlantyk. I został podróżnikiem roku
KAJAKIEM PRZEZ OCEAN
Olek – tak podróżnik lubi mówić o sobie – wyruszył w drogę na początku października 2013 r. z Lizbony w Portugalii. Zakończył ją w New Smyrna Beach na Florydzie w kwietniu 2014 r. Jego wyczyn został doceniony przez czytelników amerykańskiej edycji magazynu „National Geographic”, który przyznał Polakowi prestiżowy tytuł Podróżnika Roku 2015 r.
– Ja tylko z pasją spełniam swoje marzenia – mówi skromnie Doba. – Gdyby mi te wyprawy nie sprawiały radości, nikt by mnie do mierzenia się z żywiołem i sobą nie namówił. Jestem taki typ, który woli przeżyć jeden dzień jak tygrys niż sto dni jako owca.
Szalony konstruktor
– W kajaki wlazłem 34 lata temu na mojej ulubionej rzece, Drawie. I wsiąkłem na amen – opowiada podróżnik. – Zaraz ruszyłem kajakiem w Polskę. Najbardziej kręciły mnie nieuregulowane rzeki, nawet takie małe jak wasza Tanew. Pamiętam jej zakola z szumami: dzika i piękna. Od takiej rzeki można zaczynać, bez względu na wiek – dodaje. I podkreśla, że zawsze stawiał na pływanie bezpieczne, dynamiczne i radosne. – Każdemu radzę: pozdrów z uśmiechem innych kajakarzy, pomóż im wyplątać się z zarośli, drzyj się z całych sił, kiedy przepływasz pod mostem, by echo radość niosło – mówi o swoim pływaniu.
A kiedy zabrakło polskich rzek, ciekawy świata wypłynął na Morze Bałtyckie. Mierzył się z wirami i sztormami, i to mu dawało frajdę.
Jadwiga Hereta
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).