Wydanie nr 13 z 2015 r. (2015-04-01)

Sensacyjny raport w sprawie ewakuacji skarbu wawelskiego

ARRASY WAWELSKIE ZAGINĘŁY POD ZAMOŚCIEM

Istnieje taki ciąg materialnych symboli będących metaforą tysiącletnich dziejów polski. Posąg Światowida, szczerbiec, miecze grunwaldzkie, wawelskie arrasy, Kopernikowe „O obrotach sfer niebieskich”... Ciągnąc listę, pewnie nie jeden narodowy skarb można by dopisać. Historie niektórych w dziwny sposób splotły się z Zamościem.

O mieczach grunwaldzkich, których ślad urywa się nie gdzie indziej, tylko w Zamościu, pisał parę lat temu Tygodnik Zamojski. Wielce intrygującej hipotezy, że mimo wszystko mogłyby gdzieś jeszcze w Zamościu znajdować się, nie da się obronić. Trop prowadzić może do XIX-wiecznej Moskwy czy Petersburga, gdzie w archiwach faktycznie spoczywa skarb – nie ten mityczny, ale setki bezcennych, a ciągle nieznanych badaczom dokumentów związanych z zamojską twierdzą.

W niespokojnych dniach sierpnia 1939 r. zapadały decyzje dotyczące najwspanialszych dóbr naszej kultury. Efektem postanowień było umiejscowienie kilku z nich w Zamościu. Dotyczy to opisanego w dziesiątkach artykułów dramatycznego epizodu związanego z „Hołdem pruskim” Matejki. W Zamościu miał być ukryty także jeden z kilkunastu znanych na świecie egzemplarzy Biblii Gutenberga. Wiedziony przeczuciem albo racjonalną kalkulacją ks. Liedke odłączył Biblię (została ukryta w Lublinie) od reszty niezwykłej biblioteki inkunabułów i starodruków z Pelplina, które złożono w podziemiach zamojskiej kolegiaty. Niemcy bez problemów szybko wpadli na ich trop.

Andrzej Kędziora

 

Autor jest dyrektorem Archiwum Państwowego w Zamościu, wydał „Encyklopedię miasta Zamościa”, opracował też jej wersję internetową.

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem