Wydanie nr 4 z 2015 r. (2015-01-28)

Policjant-morderca zza więziennych krat śle błagalne prośby do prezydenta RP o ułaskawienie

ZBRODNIA PO WESELU (CZ. 2)

Zabił – jak się wydaje – z dwóch powodów. Bał się, że żona nie wycofa kolejnej wniesionej przeciwko niemu sprawy karnej o znęcanie się nad rodziną, a to oznaczałoby koniec służby w policji. Drugim powodem była chorobliwa zazdrość.

W sobotę, 24 czerwca 2000 r., tuż przed północą doszło do makabrycznej zbrodni. Tego dnia w Izbicy odbywało się huczne wesele. Państwo młodzi zaprosili na nie sąsiadów z ul. Słoneczny Stok – Martę i Bogdana Gnapów z osobami towarzyszącymi. Bogdan, 37-letni policjant z KPP w Krasnymstawie, odszedł od żony i związał się z Edytą Zub. Mieli ponadrocznego synka. Marta, jego 33-letnia żona, została sama z dwójką dzieci w wieku 10 i 15 lat. Na wesele zaprosiła Zbyszka Kozunia, 37-latka z Sitańca, kolegę z czasów szkolnych.

Obie pary opuściły dom weselny przed oczepinami. Po godz. 3 nad ranem wracający z dyskoteki 15-letni Kamil Gnap, dokonał makabrycznego odkrycia. Na wersalce w jego pokoju leżały dwa zbroczone krwią ciała, matki i jej kolegi. W obu przypadkach przyczyną zgonu było wykrwawienie. Kobieta miała 17 ran kłutych. Kozuń został ugodzony nożem sześć razy. Ciała sprawiały wrażenie, jakby były ułożone. Podejrzenie od razu padło na Bogdana Gnapa.

Koniec

Aneta Urbanowicz

 

personalia zostały zmienione

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem