Dziekanów. Czy hrubieszowski policjant nadużył prawa?
DOKUCZANIE PRZEZ PODGLĄDANIE
- Kamera wisi na moim terenie. Mam prawo prowadzić monitoring na własnej posesji - wyjaśnia tę niecodzienną sytuację Remigiusz Prejs.
- To jest wieś a my jesteśmy rolnikami. Wolno nam myć opryskiwacz, a że oprysk trochę czuć, trudno, taka jego przypadłość - odpowiadają Alicja i Krzysztof Pędrak.
W spokojnym dotąd Dziekanowie sąsiedzkie boje na dobre zaczęły się rok temu, gdy obok posesji Prejsów zamieszkali Pędrakowie, urządzając tam podwórze i stawiając zabudowania gospodarcze. Remigiusz Prejs twierdzi, że sąsiedzi czyszczą tuż obok jego domu opryskiwacze z resztek środków ochrony roślin, które śmierdzą i przelatują nad jego podwórko. Żąda, by tego typu prace sąsiedzi wykonywali w głębi podwórza, a nie przy samym płocie oddzielającym posesje.
Krzysztof i Alicja Pędrakowie mówią, że są prześladowani przez funkcjonariusza, który wykorzystuje w celach prywatnych swoje stanowisko, a jego przełożeni, mimo składanych skarg i próśb o interwencję w tej sprawie, nie zajęli odpowiedniego stanowiska.
- Kiedy kupiliśmy tę działkę w Dziekanowie, zaczęły się dla nas problemy - opowiada Krzysztof Pędrak. - Prejsowie donosili do gminy, że niby jest bałagan na działce, przychodziła do nas żona Remigiusza, mówiąc, że dziecko się boi kombajnu, warkotu traktora, stojącej przyczepy. A działka przeznaczona jest m.in. na prowadzenie działalności rolniczej - wyjaśnia. - Poza tym policjant groził im podpaleniem i wysadzeniem w powietrze gospodarstwa. Czujemy się ignorowani przez komendanta hrubieszowskiej policji - skarży się K. Pędrak.
- Chodzi mi tylko o to, by sąsiedzi pewne czynności wykonywali z dala od mojego domu. Nie ukrywam, że pisemnie informowałem służby ochrony środowiska i nadzór budowlany o działalności sąsiadów, która jest szkodliwa dla zdrowia mojego i mojej rodziny - wyjaśnia R. Prejs.
Marta Borowska
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży