37-letni policjant z KPP w Krasnymstawie z zimną krwią zasztyletował żonę i jej kolegę z czasów szkolnych
ZBRODNIA PO WESELU (CZ. I)
Była upalna sobota, 24 czerwca 2000 r. Zaczynały się wakacje. Tego dnia w Izbicy było wesele. Państwo młodzi zaprosili na imprezę sąsiadów z ul. Słoneczny Stok – Martę i Bogdana Gnapów z osobami towarzyszącymi. Małżonkowie byli w separacji. Bogdan, 37-letni policjant z KPP w Krasnymstawie, cztery lata wcześniej związał się z Edytą Zub, młodszą o sześć lat przedszkolanką. Mieli ponad rocznego synka. Pod koniec stycznia 2000 r. wyprowadził się do niej. Marta, jego 33-letnia żona, została sama z dwójką dzieci w wieku 10 i 15 lat w piętrowym domu, który wspólnie wybudowali.
Na wesele Bogdan przyszedł z konkubiną. Marta zaprosiła na imprezę Zbyszka Kozunia, 37-latka z Sitańca (gm. Zamość), kolegę z podstawówki. Będąc dziećmi, mieszkali po sąsiedzku.
Wesele zorganizowano w byłej restauracji Padwa przy ul. Cichej. Gnapowie z osobami towarzyszącymi siedzieli w pobliżu nowożeńców. Bogdan nie wylewał za kołnierz – nie ominęła go ani jedna kolejka. Jego przyjaciółka piła symbolicznie.
Pół godziny przed północą Marta i jej kolega opuścili wesele. Do domu na Słoneczny Stok zawiózł ich brat pana młodego. Również przed oczepinami z imprezy wyszli Bogdan i Edyta. Zostawili dziecko pod opieką mieszkającej w Izbicy babci (mamy Edyty). Kobieta niepokoiła się o synka, dlatego postanowili wyjść na chwilę z przyjęcia i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Do przejścia mieli kilkaset metrów. Do mieszkania weszła tylko Edyta, Bogdan został na zewnątrz.
Aneta Urbanowicz
Cd. za tydzień
personalia zostały zmienione
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).