Tomaszów Lub. Dziecko do szpitala musiała zabrać karetka pogotowia
LEKARZ NIE PRZYJECHAŁ
Rzecz działa się w nocy z 20 na 21 września. Tomaszowski szpital pełnił nocną opiekę medyczną.
– Około północy przyjechałam do córki, wnuczka leżała bardzo blada. Zwracała. Dawałyśmy jej lekarstwa, ale nie chciała ich przyjmować. Zmierzyłyśmy jej temperaturę, przed wyjazdem do szpitala miała 37,8 st. C. Na izbie byłyśmy przed 3.30 w nocy – opowiada babcia.
W szpitalu dziecko zbadał lekarz. – Mówiłyśmy mu, że wnuczka zwraca, że nie chce brać żadnych doustnych leków. Mimo to zapisał leki w płynie, doustne. Przyłożył małej do czoła termometr i stwierdził, że gorączki nie ma. Byłam zdumiona, bo w domu miała gorączkę, o czym poinformowałam lekarza. Odpowiedział, że bardziej ufa swojemu termometrowi – relacjonuje babcia, której nie podobał się, jak mówi, niezbyt grzeczny ton doktora. – Nic sobie nie dał wytłumaczyć, że leki, które przepisał, dziecko od razu zwymiotuje.
Kiedy lekarz odszedł, kobiety poprosiły pielęgniarkę o zmierzenie dziecku temperatury tym samym termometrem. – Wnuczka miała 37,8 st. C.
MaMaz
Imię dziewczynki zostało zmienione.
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).