Wydanie nr 41 z 2014 r. (2014-10-15)

Tomaszów Lub. Dziecko do szpitala musiała zabrać karetka pogotowia

LEKARZ NIE PRZYJECHAŁ

Mała Ania (2 lata i 4 mies.) zaczęła w nocy wymiotować. Mama dała jej leki, ale wymioty nie ustawały. U dziecka wzrastała także temperatura. Spanikowana młoda mama zadzwoniła po pomoc do babci dziewczynki, która akurat kończyła pracę na nocnej zmianie. Kobiety zawiozły małą na izbę przyjęć tomaszowskiego szpitala.

Rzecz działa się w nocy z 20 na 21 września. Tomaszowski szpital pełnił nocną opiekę medyczną.
– Około północy przyjechałam do córki, wnuczka leżała bardzo blada. Zwracała. Dawałyśmy jej lekarstwa, ale nie chciała ich przyjmować. Zmierzyłyśmy jej temperaturę, przed wyjazdem do szpitala miała 37,8 st. C. Na izbie byłyśmy przed 3.30 w nocy – opowiada babcia.

W szpitalu dziecko zbadał lekarz. – Mówiłyśmy mu, że wnuczka zwraca, że nie chce brać żadnych doustnych leków. Mimo to zapisał leki w płynie, doustne. Przyłożył małej do czoła termometr i stwierdził, że gorączki nie ma. Byłam zdumiona, bo w domu miała gorączkę, o czym poinformowałam lekarza. Odpowiedział, że bardziej ufa swojemu termometrowi – relacjonuje babcia, której nie podobał się, jak mówi, niezbyt grzeczny ton doktora. – Nic sobie nie dał wytłumaczyć, że leki, które przepisał, dziecko od razu zwymiotuje.

Kiedy lekarz odszedł, kobiety poprosiły pielęgniarkę o zmierzenie dziecku temperatury tym samym termometrem. – Wnuczka miała 37,8 st. C.

MaMaz

 

Imię dziewczynki zostało zmienione.

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

nr 18 z 2024 r. 2024-04-29
Kino Stylowy
  • 913.jpg
  • Zanieczyszczenie powietrza: Biłgoraj
  • Zanieczyszczenie powietrza: Zamość
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem