Mieszkaniec Tomaszowa Lub. twierdzi, że jego matka po powrocie ze szpitala miała...
ROBAKI W RANIE?
– Były nieduże, ciemne – mówi. Nie badał ich, nie wyjmował, ale twierdzi, że były żywe. – Ruszały się. Matka miała je kilka dni, były w ranie odleżynowej, która powstała przy kości ogonowej – mówi mężczyzna.
Nie chciała do szpitala
Zygmunt Łasocha schorowaną matką opiekuje się sam. – Mieszkam na innej ulicy, do mamy przychodzę. Myję ją, zmieniam pościel, odwracam, żeby nie dostawała odleżyn. Przed pójściem do szpitala pomagałem jej chodzić i myć się. Zauważyłbym, gdyby wcześniej miała rany czy robaki – mówi.
Opowiada, że matka od lat choruje na cukrzycę i na zwyrodnienie kończyn. Z wiekiem choroba się nasiliła. W połowie lipca musiał wezwać lekarza. Pani doktor wypisała skierowanie do szpitala. – Oddawałem ją z bólem serca, bo mama, jeszcze jak był z nią kontakt zawsze prosiła, żebym jej do szpitala nie oddawał. Bała się bardzo tego miejsca – mówi Zygmunt Łasocha.
Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).