Wydanie nr 36 z 2014 r. (2014-09-10)

Mieszkaniec Tomaszowa Lub. twierdzi, że jego matka po powrocie ze szpitala miała...

ROBAKI W RANIE?

Z panią M. (79 l.) nie ma większego kontaktu. Kobieta jest w czymś w rodzaju letargu. Jeśli przejawia jakąkolwiek aktywność, to głównie krzyczy. Krzyczy z bólu. Cierpi bowiem, co widać gołym okiem, niewyobrażalnie. Zygmunt Łasocha, jej syn, twierdzi, że z tomaszowskiego szpitala, w którym matka przebywała przez dwa tygodnie, przywiózł ją z ranami odleżynowymi. Jedna jest tak wielka, że zmieściłyby się w niej dwie pięści. Mężczyzna twierdzi, że w ranie były robaki.

– Były nieduże, ciemne – mówi. Nie badał ich, nie wyjmował, ale twierdzi, że były żywe. – Ruszały się. Matka miała je kilka dni, były w ranie odleżynowej, która powstała przy kości ogonowej – mówi mężczyzna.

Nie chciała do szpitala

Zygmunt Łasocha schorowaną matką opiekuje się sam. – Mieszkam na innej ulicy, do mamy przychodzę. Myję ją, zmieniam pościel, odwracam, żeby nie dostawała odleżyn. Przed pójściem do szpitala pomagałem jej chodzić i myć się. Zauważyłbym, gdyby wcześniej miała rany czy robaki – mówi.

Opowiada, że matka od lat choruje na cukrzycę i na zwyrodnienie kończyn. Z wiekiem choroba się nasiliła. W połowie lipca musiał wezwać lekarza. Pani doktor wypisała skierowanie do szpitala. – Oddawałem ją z bólem serca, bo mama, jeszcze jak był z nią kontakt zawsze prosiła, żebym jej do szpitala nie oddawał. Bała się bardzo tego miejsca – mówi Zygmunt Łasocha.

 

Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

kasia 2014-09-12  09:37

Wspóczuję tej kobiecie ,o zgrozo ale nie zdziwiło mnie to, niestety w tomaszowskim szpitalu ludzie starsi nie mogacy wyrazic swojego zdania są traktowani przedmiotowo

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem