Wydanie nr 36 z 2014 r. (2014-09-10)

Prokurator: „Świadków interwencji policji, po której zginął 32-latek, proszę o pomoc”

KTO WIDZIAŁ ZATRZYMANIE?

„Mężczyzna był siny, nie oddychał. Policjantom tak trzęsły się ręce, że nie mogli rozpiąć mu kajdanek” – zeznał w prokuraturze lekarz pogotowia, który przyjechał ratować 32-letniego Maćka z Zamościa. Chłopak stracił przytomność po interwencji zamojskiej policji. Funkcjonariusze mieli go tylko zatrzymać i bezpiecznie odwieźć do szpitala.

O sprawie, w której toczy się postępowanie prokuratorskie, pisaliśmy na łamach TZ wielokrotnie. Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie sprawdzają, czy zamojscy policjanci, używając siły, nie przekroczyli swoich uprawnień. W dniu 26 maja ojciec Maćka kilkakrotnie prosił zamojską policję o pomoc w odstawieniu syna do szpitala psychiatrycznego, w którym był leczony. Chory na schizofrenię chłopak na widok karetki wpadał w szał (był agresywny, nie panował nad sobą).

Rodzice doczekali się pomocy dopiero, gdy syn wyszedł z domu. Policjanci dostrzegli chłopaka na ul. Polnej. Mieli go tylko zatrzymać. Nie wiadomo, co z nim zrobili. Faktem jest, że 32-latek podczas interwencji stracił przytomność (ratownicy przybyli na miejsce stwierdzili brak pulsu) i trafił na intensywną terapię. Miał liczne siniaki i otarcia na całym ciele, nie dawał już oznak życia. Po kilkunastu dniach z powodu uszkodzenia mózgu (był zbyt długo niedotleniony) zmarł.

 

her

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

grucha 2014-09-14  08:11

W nagłówku jest napisane: funkcjonAriusze mieli go tylko zatrzymać i zawieźć do szpitala. Z tego co wiem, policja absolutnie nie może takich ludzi wozić do szpitala. To wykonuje karetka pogotowia.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem