Każdego dnia w trasę wyrusza blisko 40 auto-sklepów. Ich przybycie sygnalizuje... klakson
„CARFURY” W TERENIE
– Niby po co mam do sklepu chodzić, kiedy codziennie mam świeży chleb pod domem. Jest parę groszy droższy, ale buty na dłużej wystarczą, no i człowiek nie musi dźwigać wielkiej siaty zakupów przez całą wieś – tłumaczy 78-letnia mieszkanka gminy Susiec.
Tego typu głosów jest więcej, ale nie brakuje też przeciwników obwoźnego handlu. Ich zdaniem auto-sklepy to niezdrowa konkurencja.
– Przez nie tracimy klientów. Coraz ktoś zamyka interes, bo obrotów nie ma. Kiedyś w sobotę sprzedawałem 200 chlebów, teraz najwyżej 30 – narzeka właściciel sklepiku z gminy Komarów-Osada.
Agnieszka Ostapińska
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).