Wydanie nr 33 z 2014 r. (2014-08-20)

Kto zakłócał spokój nauczycielskiej rodziny mieszkającej w dawnej Akademii?

NOCNE STRACHY

W gmachu Akademii Zamojskiej po II wojnie światowej działy się dziwne rzeczy. Równo o północy odzywał się szkolny dzwonek. Kryształowe naczynia na półkach ponoć przesuwały się same. Ówczesny dyrektor szkoły i jego rodzina, którzy wynajmowali mieszkanko w Akademii, uciekli stamtąd po kilku latach. Nocne strachy zanadto dały im w kość.

Akademia Zamojska, założona przez Jana Zamoyskiego, kształciła studentów od 1595 r. Była trzecią uczelnią (po wileńskiej i krakowskiej) w Rzeczpospolitej Polskiej i pierwszą prywatną. Okres świetności Akademii, to przełom XVI i XVII w. W 1784 r. uczelnia została zlikwidowana. W budynku zaczęło funkcjonować liceum. W 1953 r. do mieszkania na parterze gmachu wprowadził się z rodziną (żoną i kilkuletnim dzieckiem) pan M., geograf). Został dyrektorem szkoły. – Dziadkowie zamieszkali w kwaterze nauczycielskiej, na którą zaadaptowano jedną z klas – opowiada ich wnuk, 25-letni Piotr z Zamościa. Byli w tamtym czasie jedynymi, stałymi lokatorami Akademii. W ciągu dnia szkoła tętniła życiem. Wszystko toczyło się normalnym rytmem. Za to w nocy było tu strasznie, ale tylko rodzina dyrektora M. mogła się o tym przekonać. Nie dzielili się jednak z szerszym gronem swoimi odczuciami. Dlatego nikt nie wiedział, co działo się w gmachu po zachodzie słońca.

 

Magdalena Wójtowicz Piotr Cis

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem