Cuda zdarzają się. Potwierdzają to ci, którzy spotkali Jana Pawła II
PAPIESKIE CUDA
Tych 240 przypadków zgłoszonych do Watykanu to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Wybrano je spośród tysięcy. Są dobrze udokumentowane – zgłaszający w każdej chwili gotowi byli je udowodnić. Dlaczego wybrano spośród nich zaledwie dwa? Bo tyle wystarczy, by dowieść, że kandydat na ołtarze był święty.
Zakonnica z parkinsonem
Francuzka, siostra Marie Simon Pierre ze Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego, która podczas beatyfikacji Jana Pawła II niosła relikwiarz z kroplą jego krwi, cierpiała na tę samą chorobę co on – Parkinsona.
To przewlekła i nieuleczalna choroba, dotyka 1,5 proc. ludzi (częściej mężczyzn). Wszystkiemu winny jest deficyt neuroprzekaźnika – dopaminy, który wywołuje postępujące zmiany w mózgu. Postęp choroby można spowolnić lekarstwami i ćwiczeniami. Ale ratunku przed nią nie ma. Pierwsze objawy to drobienie podczas chodzenia. Z czasem choremu zaczynają drżeć ręce i głowa, traci panowanie nad mięśniami, które sztywnieją, sprawiając ogromny ból. Papież z powodu tej choroby rozważał nawet złożenie urzędu, choć ostatecznie tego nie zrobił.
Chorobę u francuskiej zakonnicy lekarze zdiagnozowali w 2001 r. Od tego czasu bardzo szybko postępowała. Kobieta miała niesprawną lewą stronę ciała. Do targającego nią bólu dochodziła bezsenność.
Wkrótce po śmierci Jana Pawła II (2 kwietnia 2005 r.) za jego wstawiennictwem zaczęła się modlić o zdrowie. Do modlitw 13 maja tamtego roku przyłączyły się zakonnice z jej zgromadzenia. 2 czerwca z siostrą Marie Simon było bardzo źle, poprosiła przełożoną, s. Marie-Thomas Fabre, by zwolniła ją z obowiązków. Przełożona powiedziała jej: „Jan Paweł II nie powiedział jeszcze ostatniego słowa”, i kazała napisać na kartce: „Jan Paweł II”. Napis był zupełnie nieczytelny.
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).