Kowalscy i Nowakowie już od trzech pokoleń toczą sądową batalię o miedzę
JAK KARGUL Z PAWLAKIEM
Od wieków ludzie toczą małe i duże wojenki w drobnych sprawach. Bo jak inaczej nazwać spory o miedzę. Takich batalii w sądach jest pełno. Skąd w ludziach tyle zacietrzewienia?
Po moim niebie lata...
Malowniczo położona wśród biłgorajskich lasów wioska licząca 130 numerów stała się areną sporu w 1964 r. Strony konfliktu to Kowalscy i Nowakowie. Początku waśni między nimi można doszukiwać się znacznie wcześniej. Pradziadowie Kowalskich to Nowakowie, żyjący na początku XX wieku. Mieli czworo dzieci. Gdy doszło do podziału ziemi zaczęły się niesnaski. Dwaj bracia (w tym ojciec Jana Nowaka, który procesuje się teraz z Kowalskimi) uznali, że ich siostrze nic się nie należy z gospodarki, bo jest starą panną. Rozalia Nowak spłatała im figla i w wieku 36 lat wyszła za mąż – za Kowalskiego. Sąd podzielił rodzinne grunty na trzy części. Te zaszłości nie mają jednak aż tak dużego znaczenia. Liczy się... stodoła Jana „Kargula” Nowaka. Jej pożar Kowalscy traktują uznają za początek nieszczęść, które ciągle ich spotykają.
– Nas na świecie nie było, kiedy to się zaczęło. Na wsi mówią, że Jan Nowak sam ją podpalił, żeby dostać kasę z ubezpieczenia. Ogień strawił też naszą stodołę – żalą się Kowalscy. – Dziadek chciał ją odbudować, ale Nowak się na to nie zgodził. Choć stodoła stała na naszej ziemi. On już taki jest. Zawsze staje okoniem. I pozwał naszych dziadków do sądu. Nie zgadzała mu się granica.
Zaczęły się sprawy rozgraniczeniowe. W 1967 r. geodeta dokonał pomiarów i ustawił betonowe słupki – granica została sądownie ustanowiona. W tym czasie pojawiały się inne sporne kwestie między krewnymi. Poszło o las i łąkę. Zajmowały się nimi sądy, nawet najwyższy. – Łąkę kosiło się wtedy kosą i ponoć dziadek skosił mu kilkanaście centymetrów łąki – opowiada Kowalski.
Z bronami na słupki
Wróćmy jednak do miedzy. Po 20 latach względnego spokoju Jan „Kargul” Nowak zaatakował ze zdwojoną siłą. W kwietniu 2012 r. Agata „Pawlak” Kowalska (wnuczka Rozalii) pieliła maliny. Był wieczór, gdy zauważyła Nowaka jak jeździ traktorem z bronami (talerzówką) tuż przy granicy z ich działką. Zastanowił ją fakt, że sąsiad długo jeździ po jednym kawałku pola. W tę i z powrotem. Okazało się, że niszczył słupki geodezyjne z lat 60. – Złapałam go na gorącym uczynku. Myślał, że jeśli usunie znaki, a później zaorze miedzę i nasz grunt, wytyczy nową granicę – mówi zdesperowana.
Aneta Urbanowicz
Wszystkie personalia zostały zmienione.
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Pewnie był poczęty,albo urodzony na tej miedzy i dlatego się całe życie o nią sądzi.