Tomaszów Lub. Napastnik tłumaczył, że nóż był tylko na żarty, a tak naprawdę to możliwe, że się zakochał
„MIŁOŚĆ” NOŻOWNIKA
Waldemar P. (35 l.) to postać znana nie tylko tomaszowskim policjantom (na koncie ma sporo wyroków, m.in. za kradzieże, a także rozbój). Spotkać go można na ławeczce przy rondzie, gdzie razem z kolegami umilają sobie długie dyskusje łykiem tego i owego.
Tak też było i 25 września ubiegłego roku. Od godz. 6 rano zdążył z kolegami obalić cztery butelki wina i butelkę rozrobionego spirytusu. Alkohol musiał mu dodać animuszu, bo przed godz. 11 wystartował do 39-letniej Ukrainki. Kobieta stała z koleżankami u zbiegu ulic Piekarskiej i Traugutta.
Waldemar P. miał do niej podejść, wyciągnąć nóż sprężynowy i mało parlamentarnymi słowami zagrozić, że ją zabije. Kobieta zaczęła się cofać w stronę pobliskiego sklepu mięsnego. Wbiegła po schodach, on z nożem za nią. Uciekła za ladę, do sprzedawczyń. Według zeznań kobiety napastnik groził, że ją zabije i że ona nie wyjdzie ze sklepu.
W końcu jednak wyszedł, ale stanął z nożem przed sklepem.
MaMaz
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).