Gdzie można kupić najlepsze, a zarazem najtańsze samochody? Oczywiście w Polsce! Niestety, to tylko złudzenie
KTO KRĘCI LICZNIKI?
Jeśli ktoś rozgląda się za używanym samochodem w dobrym stanie, z niskim (niejednokrotnie udokumentowanym!) przebiegiem, powinien wyłącznie zająć się przeglądaniem ofert na rodzimym rynku. Taki wniosek nasuwa się po przeanalizowaniu ogłoszeń zamieszczonych na internetowych portalach w Niemczech, Belgii, Holandii czy Włoszech.
To kraje, z których do Polski wciąż importowanych jest najwięcej samochodów. Tam zdecydowana większość pojazdów dziesięcioletnich ma przejechanych 300 tys. km, czasem więcej. Oczywiście są też prawdziwe perełki z przebiegiem zaledwie kilkudziesięciu tysięcy kilometrów, jednak kosztują znacznie więcej niż na polskim rynku. A w Polsce? Dziesięciolatek najczęściej legitymuje się przebiegiem rzędu 100-150 tys. km. Co więcej, sprzedawca do sprowadzonego samochodu bardzo często dołącza książkę serwisową, która potwierdza niski przebieg.
Jak to możliwe, że w Polsce samochody nie dość, że mają najniższe przebiegi, to jeszcze kosztują sporo mniej niż ich odpowiedniki w Europie Zachodniej?
Nie od dzisiaj wiadomo, że kto jak kto, ale Polak kombinować potrafi. Dotarliśmy do osób, które zawodowo trudnią się handlem samochodami. Piotr z Zamościa nie ukrywa, że cofanie licznika to niemal standardowa czynność, której poddawany jest samochód wystawiany na sprzedaż.
– Z zagranicy bardzo często sprowadza się samochody flotowe, czyli używane przez firmy. Mają bardzo duży przebieg, są niekiedy skrajnie wyeksploatowane. Kosztują niewiele, więc w Polsce można na nich zarobić. Nie czarujmy się: na zachodzie Europy nikt nie oddaje za bezcen samochodów w dobrym stanie z małym przebiegiem – mówi handlarz.
Karol Kozyra
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Panie Jasnie Panie,
napisalem ze pracuje w przemysle motoryzacyjnym, tzn. w fabryce ktora produkuje samochody, nic innego, my produkujemy nowe samochody ktore sa znane na calym swiecie i w wielu krajach sa symbolem statusu, a wiec zanim zaczniesz komentowac postaraj sie zrozumiec moje wypociny.
@mrozek
czułem, że jesteś jakiś "motoryzacyjny" - handlarz? Boisz się, że ci rynek zbytu się sypie?
Znam ja jednego polaka który ma autoholowanie i składowisko złomu, w polsce mówią na to komisy. stylem wypowiedzi i przechwalaniom się jaki to "ja europejski" bardzo mi pasujesz do tego właściciela tego zakładu motoryzacyjnego. W Wurzburgu mieszkasz?
sorry,
zapomialem napisac ze u Turka kupuje sie Kebap albo Döner a nie samochod
@Jsnie Panie,
ja pozostaje przy tych 10-15000, mnie chodzi o ludzi prywatnch a nie samochody sluzbowe ktore robia nawet do 60-80000km rocznie, ja osobiscie kiedys robilem tez 25-30000 rocznie, ale to bylo wiecej sluzbowo.
Wiesz od 32 lat pracuje w przemysle motoryzacyjnm i od wielu lat kupuje nowy samochod ktory po roku sprzedaje, mam 21,5% rabatu, juz w latach osiemdziesiatych cofalismy liczniki mechaniczne z 15 na 10 000km, dzisiaj to jest latwiejsze.
Döner a nie samochod.
Jezeli ktos ma pojecie i odpowiednie przyzady to mozna w kazdym aucie sprawdzic rzeczywisty przebieg, w sterowaniu jest kilka czujnikow ktore wszystko rejestroja, i tych nie mozna oszukac.
Dla twojej informacj podaje ze:
do 5000km robi 15% kierowcow
5-15000km 27%
10-15000km 23%
15-20000km 15%
20-30000km 7%
zanim zablysnierz swoja wiedza poinformoj sie lepiej
@mrozek w takim razie mało widziałeś. 10-15 tysięcy rocznie? To ty mieszasz gdzie? Na zachodzie polski czy na zachodzie europy. Np. Niemcy mają roczne przebiegi około 23 tysiące.
Trzy lata temu kupiłem Outlandera II nówka z AutoHausu. Nastukałem nim już 127 tysięcy...
Nigdy nie uwierzę w bajkę, że np. BMW X5 z 2008 roku może mieć przebieg mniej niż 150000. To jest bardzo mało prawdopodobne. Wiesz ilu turków jest w niemczech i co potrafią zrobić? Np taki licznik, za 30€ masz cofnięty zegarek, a za 100€ masz na to wszystkie papiery, nawet w ASO nie dojdziesz jaki faktyczny przebieg ma samochód.
Polacy znowu mają jakąś taką manię, że jak samochód ma więcej niż 200 000 km na liczniku to raczej go nie kupią. A jak ma grubo ponad 300 000 to jest omijany szerokim łukiem... dlaczego?