Wydanie nr 6 z 2014 r. (2014-02-12)

MRÓZ KRZEPI

Za całe ubranie starczają im czapki i slipki. Choć mróz ściska, a woda jest lodowata, po kilku minutach kąpieli morsom robi się gorąco. Wyjdą z przerębla i nawet nie czują potrzeby, żeby się ubrać. Nie tylko o przyjemność chodzi. – Prawie nigdy nie chorujemy – zapewnia mors Andrzej Kmicic, na co dzień sekretarz Urzędu Miasta w Krasnymstawie.

Krasnostawskie morsy często korzystają w tym sezonie z gościnności Andrzeja Kmicica. Sekretarz magistratu ma za domem staw, który świetnie nadaje się do zimowych kąpieli. Staw na 30 metrów długości, 20 szerokości, prawie 2 głębokości. Morsom dużo wody nie trzeba – wystarczy tyle, co w przeręblu. W stawie pływają co prawda ryby, ale Andrzej Kmicic zapewnia, że z morsami żyją w symbiozie. – Dostają tlen, kiedy rąbiemy przerębel – mówi.

W dziesięciostopniowym mrozie 2 lutego kąpieli w stawie zażywali: gospodarz, komendant Straży Miejskiej w Krasnymstawie Jacek Policha z 14-letnim synem Kubą, pracownik instytucji finansowej Mirosław Wysocki i przedsiębiorca Henryk Żebrowski. Torsy i głowy tej nieustraszonej piątki wystają z przerębla na zdjęciu.

 

(ar) 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem