Strażacy jechali do pożarów, utknęli w zaspach
DOMY POSZŁY Z DYMEM
Pożar w Poturzynie wybuchł 31 stycznia.
– To było popołudnie, nikogo nie było w domu. Tato podłożył do pieca, żeby było ciepło, a potem poszedł do mojego brata, na obiad. Mama kilka dni wcześniej wyjechała do Wielkiej Brytanii, w odwiedziny do drugiego brata. Siostra, która mieszka razem z rodzicami, też gdzieś wyszła. Dzięki temu nikomu nic się nie stało. Za to z domu niewiele zostało – opowiada Barbara, jedna z córek poszkodowanych małżonków.
Budynek był drewniany. Nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Być może zapaliła się sadza w kominie.
MaMaz, mp
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).