W noclegowniach na Zamojszczyźnie coraz tłoczniej
DACH I CIEPŁY POSIŁEK
W zamojskim schronisku dla bezdomnych im. Brata Alberta osób potrzebujących jest więcej niż łóżek, dlatego dodatkowe (polowe) trzeba było rozstawiać na korytarzach. Placówka jest przygotowana na przyjęcie 34 osób, a obecnie ma 35 stałych lokatorów. Większość to zamościanie, ale są teżosoby z okolicznych gmin (niektóre współfinansują schronisko; utrzymuje je samorząd Zamościa). Oprócz tego na nocleg przychodzi 11-15 osób, czasami bezdomnych przywożą też policjanci i strażnicy miejscy.
– Codziennie w schronisku nocuje średnio 50 osób. Przyjmujemy wszystkich, by nikt nie spał na ulicy. Każdy, kto się zgłosi, będzie miał zapewniony nie tylko dach nad głową, ale i ciepły posiłek. Warunek jest jeden: trzeba być trzeźwym – informuje Elżbieta Bochniarz, kierownik schroniska im. Brata Alberta w Zamościu.
Dodaje, że zimą potrzeby są większe, dlatego zapasy, które udało się zgromadzić są na ukończeniu. Prosi więc o wsparcie.
– Potrzebne są środki czystości, żywność, koce i materace. Pojedyncze, żeby nie zajmowały dużo miejsca – wylicza Elżbieta Bochniarz.
W szwach pęka hrubieszowska noclegownia, którą prowadzi Stowarzyszenie Przeciwdziałań Patologiom Społecznym „Kres”.
mp
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).