Gryzonie opanowały teren przy cukrowni Werbkowice
PLAGA SZCZURÓW
Według wyliczeń naukowców, w Nowym Jorku jest ich pięciokrotnie więcej niż ludzi (miasto liczy ponad 8 mln mieszkańców, a aglomeracja – blisko 20 mln). Szczurza populacja czterokrotnie przewyższa liczbę mieszkańców Paryża, Londynu czy Chicago.
Również w naszych aglomeracjach, w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu, szczurów jest trzy razy więcej niż mieszkańców. Szczury w miastach były i będą. Jeżeli ich liczba jest stabilna, a miejsce występowania – stałe, nie należy robić z tego problemu. Jednak kiedy ich populacja gwałtownie rośnie, stają się zagrożeniem dla bezpieczeństwa sanitarnego.
Na Zamojszczyźnie plagi nie ma, co nie znaczy, że szczury wyginęły. W Werbkowicach, tuż przy płocie cukrowni, gdzie lubelska firma Wikana planuje uruchomić biogazownię, jest wielka pryzma biomasy (sieczki kukurydzianej) przykryta folią i oponami.
Tam pracownicy cukrowni zauważyli liczne kanaliki wydrążone przez gryzonie. Dyrektor cukrowni Edward Wyłupek napisał do wójta, prosząc o podjęcie stosownych działań wobec właściciela działki (Wikany). Wójt zorganizował wizję lokalną.
– Szczurów nie widzieliśmy, bo żerują w nocy, ale rzeczywiście w pryzmie widoczne były kanaliki – mówi wójt Lech Bojko. – Poinformowaliśmy o tym Sanepid, a firmę Wikana zobowiązaliśmy do przeprowadzenia deratyzacji, na ich koszt.
Wikana obiecała, że zrobi to do 15 lutego.
au
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).