Karnawał był dawniej nieustającym ciągiem zabaw i balów
KIEDYŚ TO BYŁY BALE!
Sylwestra polscy ziemianie spędzali najczęściej na suto zakrapianych polowaniach. Przyjście Nowego Roku świętowało się w gronie rodzinnym, przy stole, składając życzenia, obdarowując podarkami, wróżąc. Po Trzech Królach zaczynał się sezon, poprzedzony nierzadko lekcjami tańca.
– Tamten dawny, zapomniany już trochę świat balów, był fascynujący – mówi Agnieszka Lisak, autorka książek o dawnych obyczajach. W karnawale „tańczyli wszyscy, bez mała co dzień i w dodatku do białego rana” pisze w książce „Życie towarzyskie w XIX wieku”.
Kotylionowe w czwartki
W każdym pałacu, a także większym dworze była sala balowa (w pałacach nawet po dwie i więcej). W 1741 r. np. w Zamościu „odbyły się zabawy karnawałowe z różnymi dywertymentami i tańcami u ordynatów Tomasza i Anieli Zamoyskich” – przytacza za „Kurierem Polskim” w „Encyklopedii miasta Zamościa” Andrzej Kędziora.
Prawdziwą jednak balową stolicą była... stolica. To tu ciągnęły matki z córkami, gdzie organizowano bale prywatne i publiczne, biletowane, kotylionowe, maskowe, tematyczne. Były nie tylko sposobem na zabijanie zimowej nudy, ale także prawdziwą małżeńską giełdą. Matki i ojcowie nierzadko się zapożyczali na kilkudniowy pobyt w stolicy i kreacje – traktowano to jako inwestycję w przyszłość córki.
Podczas karnawałowych balów zacne rodziny wprowadzały dziewczęta do towarzystwa. Anna Nakwaska, pisarka i pamiętnikarka (żyła na przełomie XVIII i XIX w.), tak opisała Zofię z Czartoryskich Zamoyską, uważaną za jedną z najpiękniejszych kobiet w Europie: „widzę jeszcze po latach śliczną, młodziusieńką twarzyczkę, iskrzące się oczy w złocistym wianku na głowie, co czarne włosów jej sploty przystrajał, kiedy jako wieśniaczka przoduje i wywija ochoczo krakowiaka”.
– Wiek XIX zrodził bogate kanony i wymogi towarzyskie wśród arystokracji i ziemiaństwa. W pałacach i dworach celebrowano nie tylko spotkania rodzinne, ale szczególnie imprezy towarzyskie. Nie inaczej było u Zamoyskich – opowiada dr Jacek Feduszka, kustosz Muzeum Zamojskiego.
– Choć, co warto podkreślić, właśnie ród Zamoyskich nie gustował w aż tak wystawnych balach i rautach, jak choćby Potoccy czy Radziwiłłowie. Dom Stanisława Kostki Zamoyskiego należał do skromniejszych. Wynikało to z wychowania, które ordynat wyniósł z domu. Panował tu ściśle ustalony porządek dnia i roku. Karnawał, po świętach Bożego Narodzenia, to bale i zabawy towarzyskie, które odbywały się w Klemensowie albo w pałacu w Zamościu – zawsze w czwartki.
Jadwiga Hereta, Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Do Historyka. Święta prawda,.Wpełni popieram Pańskie zdanie.Historia zatoczyła koło i odzwierciedla sie dziś .
bajkopisarzu twoja wypowiedź zawiera jeszce wiele celnych spostrzeżeń : "zepsutych prozniakow, przyszłych karłów reakcji, którym tylko tance i romanse były w głowie:)" jakże trafny opis sytuacji schyłku I Rzeczpospolitej, gdzie owa klasa próżniacza osiągnęła szczyt swych wpływów i rozpasania, owe za króla Sasa jedz i popuszczaj pasa, a do czego to doprowadziło : zrywanie sejmów, paraliż władzy, uzależnianie kraju od wpływów państ ościennych, brak reform, brak budżetu, wojska itd; a w konsekwencji Targowica i rozbiory Polski. Jeszcze raz powtarzam twe spostrzeżenie : "klasa próżniacza" była nieporozumieniem dziejowym" dla którego Rzeczpospolita, była tylko kawałkiem sukna, z którego należało jak najwięcej dla siebie wyrwać!!!
bajkopisarzu twa przemądra wypowiedź zawiera też zairno prawdy-- "klasa próżniacza" była nieporozumieniem dziejowym--trzeba to niestety przyznać, że ta nasza polska klasa próżniacza faktycznie była nieporozumieniem dziejowym, w tym przypadku masz całkowitą rację!!!
wielka mądrość przez was przemawia towarzyszu kjl! tylko "zapracowany" lud tworzył nasza historie a "klasa próżniacza" była nieporozumieniem dziejowym. Gdyby nie ona mielibyśmy na zamojskim rynku piękna miniaturkę pałacu kultury w miejscu ratusza. Powiem wiecej, każda wieś miałaby swój pałac kultury, zamiast dworkow i pałacykow zepsutych prozniakow, przyszłych karłów reakcji, którym tylko tance i romanse były w głowie:)
do tomasza: Pańskie życzenie już zostało spełnione. "Panie proszą panów" - taki tytuł ma obszerny tekst o balach karnawałowych w PRL-u. Ukazał się w TZ nr 3 z 16 stycznia br. Wydanie archiwalne naszego pisma można kupić drogą elektroniczną, kosztuje tylko 1,5 zł. Miłej lektury i dużo dobrego w nowym roku ( w tym szampańskich balów).
Droga Pani Redaktor tradycja nie zanika .zanikają pieniążki w naszych portwelach,W dzisiejszych ;wspaniałych czasach; ludzi niestać na godne życie w ciągu miesiąca,obalach niema co marzyć.A bale arystokracji w 19wieku to nie jak się mają do dziśiejszej rzeczywistości.Chociaż i dziś coniektóży balują ale to już dwa różne światy.(wigilia dla bezdomnych i bezrobotnych)
A morze Pani Redaktor pokusiła by się opisać bale w PRL-u.Ale widocznie niechce drażnićczytelników.Bale arystokracji nie bardzo nas interesują.