Wydanie nr 51 (świąteczne) z 2013 r. (2013-12-18)

O potrawach, którymi zajadali się wieśniacy, co pili i jak świętowali Boże Narodzenie

NA CHŁOPSKIM STOLE

– Było to, co urosło na polu, co dojrzało w sadach i czym obdarowała puszcza – opowiada Wiesława Kubów, dyrektor GOK w Łukowej, od lat pielęgnująca tradycje łukowskich babek i prababek. – Magiczny był czas oczekiwania na pośnik. Nie było chałupy, która wprzódy nie zostałaby wybielona, a pozamiatane do gołego klepisko wysypane suchym piaskiem.

„Na szczęście, na zdrowie z tą świętą wigilią”– z samego rana, obowiązkowo, do każdego wiejskiego domu musiał z takim winszowaniem zapukać sąsiad albo krewny. Pod Biłgorajem, Hrubieszowem, Tomaszowem i Zamościem.

Koniecznie mężczyzna – by przez następny rok wiodło się w domu i zagrodzie. Ujrzana w tym dniu jako pierwsza kobieta wróżyła niedostatek i nieszczęścia. Dlatego w Wigilię kobiety i dziewczęta trzymały się obejścia. 

Zajęć przy szykowaniu świąt było tak dużo, że i na bieganie po wsi czasu nie było. Wigilijna krzątanina zaczynała się o świcie, zaraz po porannych pacierzach. Trzeba było napalić w piecu (drewno przynosił mężczyzna) i nastawiać strawy. A jeśli czego w komorze brakło, wysyłało się męża, ojca, syna – sąsiadki się cieszyły, bo takie wigilijne „pożyczki” bardzo dobrze na następny rok wróżyły.

Z jednej miski

Pachniało świeżym wapnem, krochmaloną pościelą i lnianymi koszulami. Po izbie roznosił się też zapach pieczonego chleba i wyjmowanych z pieca drożdżowych przewijańców z jabłkami, serem, makiem. Albo – co wspomina Henryka Sobczuk z Wysokiego – z odgotowanym i przetartym przez sito suszem. Przepadały za nimi dzieci, to był istny rarytas. Prawie języki połykały na ich widok, ale tknąć przed wieczerzą nikt się nie odważył.  

Na środku izby stał stół, czasem dzieża do wyrabiania ciasta, przewrócona dnem do wierzchu – przykryte lnianą, bieloną płachtą. Pod nią rozłożone siano i wetknięte główki czosnku (na zdrowie), a na klepisku obok – końska uprząż. Pośrodku stołu stała wielka gliniana miska (w Bełżcu są rodziny, które do dziś tak jadają w Wigilię) i drewniane łyżki – tyle, ilu domowników. I opłatek posmarowany miodem. A na ciepłych fajerkach i w dochówce postne jadło. Omaszczone olejem lnianym, u biedniejszych – konopnym. To one nadawały wyjątkowy smak wigilijnym potrawom. Nie do pomyślenia kiedyś było, by w adwencie omastą był smalec. 

Ta tradycja, choć już nie tak rygorystycznie, przestrzegana jest i dziś. Olejarnie z Wieprzowa, Zadnogi czy Ruszowa pracują pełną parą, by gospodynie mogły na świątecznym lnianym oleju, nasmażyć cebulki do grzybów, kaszy, barszczu.

Przedgodzie

Jadwiga Hereta, Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Jarek 2013-12-19  10:48

Dokładnie tak. Pośnik to wieczerza wigilijna, złożona z "piątkowych" postnych (starsi ludzie mówią "posnych") potraw. Nie beztłuszczowa bo ryby i olej mają tłuszcz - nie jest to wigilja wegetariańska. Ludowo w wigilię zachowywano w wigilię Bożego Narodzenia POST ŚCISŁY. Wigilię jedzono po całodniowym poście. U mie w domu do dzisiaj zachowuje się post aż do pośnika. Różnorodność potraw jest tak duża, że jedzenie mięsa nie tylko nie jest wyrzeczeniem ale kto byłby w stanie coś jeszcze zmieścić po śledziu, karpiu, pierogach z kapustą i grzybami polanych olejem lnianym z podsmażoną na nim cebulą, barszczu wigilijnym (nie ruskim, czerwonym, ukraińskim itd.), grochu ...uff. Opłatek zawsze z miodem, w jednym pierogu zawsze pieniążek, kompot z suszu własnego i Dziadek Mróz. Mnie przynosił fajne prezenty więc nie będę zmieniał na innego operatora (Gwiazdor, Mikołaj).
TAK - Pośnik to postny posiłek w postny dzień

Uve Zahn 2013-12-19  05:55

Spotkałem bardzo rzadkie słowo, ,,pośnik''. A zatem mam pytanie do redakcji; - Pośnik / nie wiadomo, co oznacza/ czy Postnik / od postnej, nie tłuszczowej potrawy/ ? Pozdrawiam TZ

krzys 2013-12-18  18:47

Tutaj to znaczy gdzie? Ja niedlugo wyjade na stałe do lubuskiego....ciekawe czy tam wiedzą co to kutia :)

Adam 2013-12-18  17:49

Wychowałem sie koło Zamościa,teraz mieszkam w innym regionie kraju.Tutaj nikt nie wie co to jest kutia.A kutia,to najpiękniejsze wspomnienie moich dziecięcych wigilii.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem