SZOPKA 2013
F 29
styczeń
Wciąż fantazja, styl ułański
To specjalność narodowa –
Chce za potop pan Poznański
Od Sztokholmu odszkodowań.
Ponad 300 lat (z win Szweda!)
Bryndza u nas, marazm, bieda.
Zamiast szablą – razi głową:
Kłuje kartą ich pocztową.
Strateg z posła w stu procentach!
Dba, by nie przeciągać struny:
Nie chce nic za polski Wrzesień
I za mroczny czas komuny.
Po to stoi w hali klatka,
By w tej klatce była jatka.
Będzie jucha w klatce tryskać –
Niech publika ma igrzyska.
Podpowiadam więc uprzejmie:
Trzeba takiej klatki w Sejmie.
Miast czas tracić na pyskówki –
Poseł posła walnie z główki.
luty
*podczas realizacji programu „Kuchenne rewolucje”
Magda Gessler zrobiła karczemną awanturę w hrubieszowskiej restauracji „Magistrat”
*Michał – wielbłąd z zamojskiego zoo pojechał
do stolicy z misją przedłużenia gatunku
Rewolucja ! (Było miło –
W „Magistracie” liczą straty...)
Co tak Magdę rozsierdziło?
Kuchty, misie i mandaty.
Toż to zgroza jest i granda:
Celebrytce wlepić mandat!
Nerw do dziś w niej gra, to fakty!
– Musi biedna żuć kurkumę.
(Przy okazji mniejsze wiatry)
Że kierowca palił gumę?
Gnał, bo Magda – cóż się dziwić –
Szybko chce lud uszczęśliwić.
Mury knajpy ocalały.
Nowe kupi się talerze.
Wreszcie wie personel cały:
Magda to kuchenne zwierzę.
W Warszawie zaszaleje Michał:
Panienki i pełniutka micha!
Podje, odpocznie i – do akcji:
Podniesie krzywą prokreacji.
W stronę wielbłąda zerkam z żalem –
Też marzy mi się taki harem,
Lecz wiem: marzeniom dziś nie sprostam.
Z walorów – tylko garb się ostał...
marzec
*tomaszowscy urzędnicy wysyłali nakazy podatku od
nieruchomości osobom zmarłym
*ciężar uczniowskiego plecaka przekracza często
normę – 10 procent wagi dziecka
Śmierć to nie jest koniec świata,
Bo – choć przeczy fakt naturze –
Chcą podatku od denata!
Nie ma wyjścia – żyjmy dłużej.
Chociaż ciało nieaktywne,
Duchem się z podatkiem mierzysz.
Cóż, że głupie to i dziwne –
Zadba urząd: nie poleżysz.
Nie protestuj. Buzia w ciup.
Urzędnikom jest wiadomo:
Spółka z o.o. (ty i grób)
To na pewno nieruchomość.
Nie jest lekko... Młódź kręgosłup
Ma od książek w kabłąk zgięty.
Interwencji trzeba posłów –
Zmienić muszą norm procenty.
A to potrwa... Dziecię miłe!
Za dwóch musisz jeść! Od zaraz!
Pójdziesz w barki, brzuszek, tyłek –
Do łask wróci norma stara.
kwiecień
*plenerowy męski striptiz w Tomaszowie
*informatyk z UG w Tereszpolu zainstalował
podsłuch w pokoju sekretarz gminy
Społeczeństwo (panie zwłaszcza)
Od domysłów w łeb zachodzi:
Uchylając poły płaszcza,
Facet grzeje coś czy chłodzi ?
Dywagacji są dwie szkoły.
Obie drą ze sobą koty:
Że jest biedny – spód ma goły,
Że bogaty – bo klejnoty...
Moja wersja jedna tylko:
– Kevin Costner samozwańczy.
Nie ma w Tomaszowie wilków,
Więc z połami płaszcza tańczy.
Podsłuch (słynny, z Ameryki)
Hen, daleko, jeszcze w polu.
U nas, choć nie Zachód Dziki,
Jest już pluskwa w Tereszpolu.
Monterowi – jakaś feta,
Niech w nagrodach, kwiatach tonie!
Dzięki niemu wszak sekretarz
Była pierwsza! Merkel – po niej.
maj
*Jarosław Wałęsa ujawnił na Facebooku, że jest w związku
małżeńskim z tomaszowianką Eweliną
*przyjaźń polsko-ukraińską umacnia wspólna własność: samochód na naszych tablicach rejestracyjnych
Liczę: (paluch po paluchu)
– Ewelina, Badach Kuba...
A kto trzeci na Facebooku
Zawiadomi świat o ślubach?
Jeśli brać na we łbie olej –
Komorowskich teraz kolej.
Skoro Polak dał tablice,
Ukrainiec kupił towar –
Wspólnym autem na granicę
Można już peregrynować.
Twarz celnika pąs ozdobi,
I wziąć zechcą wszyscy diabli:
Na ocleniu nie zarobi
Znów za sprawą polskich tablic.
Kiedyś – korzeń, typ urody
Z Ukraińcem łączył Lacha.
Dzisiaj – wspólne samochody
I rejestracyjna blacha.
czerwiec
*co roku ginie 20 proc. pszczelich rodzin
*koniec analogowej telewizji, początek naziemnej cyfrowej
Optymistycznie nie nastraja:
Choruje Gucio, słaba Maja,
Testament zaczął pisać truteń...
Tragiczny chemizacji skutek!
Dodam, że sytuacji winna
Zła polityka prorodzinna,
Bo jak o dobrej opowiadać?
20 procent rodzin pada!
Patrząc na przyrost – strach się łudzić –
Źle z zapylaniem i u ludzi...
Tragedia w ulach i łożnicach!
Bez zapylania nie ma życia.
Odeszła z telewidza progów
Poczciwa TV w analogu.
Cyfrowa dzierży berło teraz.
Nowych programów – jak cholera!
Wizja i fonia – piękna sprawa!
Za wczesny aplauz był i brawa,
Bo na kolana nie powala
Nowych programów jakość stara.
lipiec
*weszła w życie ustawa śmieciowa
Nie pod gruszą (obciachowe),
Nie te w siodle (strach o dzieci).
Propozycja: – odlotowe
Wczasy z segregacją śmieci.
Superanckie dolce vita
Bez wiz, waliz i paszportu.
Każdy naje się do syta,
Każdy uszczknie z tego tortu.
Mama weźmie plastik, chemię,
Dzieci – opanują łaszki,
Tatko – złom żelazny przejmie,
I – co oczywiste – flaszki.
Babcia z dziadkiem ulgę mają:
Dwie godzinki. Deka dłużej!
Ciutkę choć powspominają,
Dłubiąc przy makulaturze.
Jedno pewne: po wakacjach
Rewolucję każdy chwali.
(Cóż niż śmieci segregacja
Bardziej ci rodzinę scali ?)
sierpień
*komornik z Krasnegostawu zlicytował działkę człowieka
o personaliach identycznych z rzeczywistym
dłużnikiem
*afrykański pomór świń za naszą wschodnią granicą
*Paweł Fajdek z Agrosu Zamość mistrzem świata w rzucie
młotem
Dziwny jest stan komorniczy,
Paradoksu rak go toczy:
Swoje koszty – w mig policzy,
PESEL – zdarza się przeoczyć.
Przeoczony rząd cyferek –
Tracisz zdrowie i parcelę.
Zgodnie z prawem! Wola nieba?
Życie gorzkie raz, raz słodkie?
Czy logikę z głowy trzeba
Komorniczym wybić młotkiem?
Zaraza idzie! Na to hasło
Rodzime świnie drżą i dziki.
Czy aby mamy pewność, jasność,
Że pomór przyszedł aż z Afryki?
Ze Wschodu przyszedł! – jasne, proste,
Czemu od Rosji idzie bieda:
To zemsta za mistrzostwa w Moskwie,
Za Pawła Fajdka złoty medal.
wrzesień
*samochód, który prowadził Piotr Adamczyk, z pasażerką
Weroniką Rosati skończył jazdę w przydrożnym rowie
Pięknym Roztoczem sobie jechali
(Full wypasiona była ich bryka)
Na niego Piotrek wszyscy wołali,
Jej na chrzcie dali zaś Weronika.
Szczęście – jak bywa – długo nie trwało:
W przydrożnym rowie ląduje fura.
Choć Piotrusiowi nic się nie stało,
Ona cokolwiek chora i w bólach,
Widząc siniaki, liczne podwiki,
Natychmiast prawie Piotrek się znalazł:
Wziął ją w ramiona, wsadził do bryki,
I na sygnale pruł do szpitala.
Choć się zajęli pacjentką z troską –
Medyczna kadra przy łożu trwała,
Kręciła nosem, spuchniętą kostką
I na ostatku – z Piotrusiem zwiała.
Że pamięć krótka i nie trwa wiecznie,
Na mądrość ludu głęboko liczę –
Tę katastrofę trzeba bezsprzecznie
Uczcić nie tylko kwieciem w rocznicę.
W przestrzennym ujmą niech planowaniu
Z takim napisem choć tyci pomnik:
„Tutaj leżeli po dachowaniu...
Kierowco, zwolnij! Przechodniu, wspomnij...”
październik
*do wsi Siedliska pod Lubyczą wrócił po dwóch latach
uznany za zmarłego pan Janek
*zamojska policja dostała wiadomość o jeżdżącym
po mieście czarnym bmw, z którego ponoć strzelano
do przechodniów
Nie wracał Janek o żadnej zorzy –
Ani wieczornej, ani porannej.
Snuto domysły: wirus go złożył?
W wypadku zginął, może jest ranny?
Dla innej baby ślubną porzucił?
Jak kamień w wodę! Janek nie wrócił.
Ktoś znalazł szczątki. To – żonie zda się –
Jej niekompletny cokolwiek Jasiek.
Można odetchnąć – skończona sprawa.
Przyklepał sprawę łopatą grabarz.
Lecz cud się zdarzył: gdzieś po dwóch latach
Wrócił Jan do wsi z tamtego świata!
Sprzątać nie musi już grobu żona,
Sądowa sprawa też umorzona,
Rzecz podsumować czas w jednym zdaniu:
Skorzystał Janek na zmartwychwstaniu.
Plotki, że Janek u kierownicy
BMW siedział – czas zdementować!
Dwa lata grobu facet zaliczył –
Trudno mu czernie zaakceptować.
Ci z samochodu to nacja obca.
Dla nich giwera bratem i druhem.
Ma w genach wódę polski kierowca,
Unieszkodliwia już samym chuchem.
listopad
*mała amnestia: skazani za jazdę po pijanemu rowerzyści oraz
sprawcy drobnych kradzieży opuścili więzienia
*po latach przerwy ruszyła produkcja w zwierzynieckim browarze
Wypuścili! Koniec kary!
Znów cykliści wolne ptaki!
Wsiądzie się na rower stary,
W dal poniosą znów rumaki.
Czy to maje są, czy grudnie,
Gdy się mknie welocypedem,
Co wiatr w szprychach nuci cudnie?
– Jeszcze raz i jeszcze jeden.
A gdy dodać, że oponie
Też się konsumpcyjnie nuci,
Że nie mleko masz w bidonie –
Znów pod celę pieszo wrócisz.
Wrócą także, mam nadzieję,
Kieszonkowcy. Ech, ty, życie –
Wszelki towar wciąż drożeje...
Nie utrzymasz się w limicie!
W miastach, wioskach, ba! w dąbrowach
Wieść się niesie: ruszył browar!
Ze Zwierzyńca, jako żywo,
Złotą strugą płynie piwo!
Czeka z kuflem piwa staczy
Orka, od cholery pracy!
Browar mini – rzecz chwalebna.
Piwko piękne, wymuskane!
Kolor piękny jak królewna!
Nożem można kroić pianę!
Ceny? – Mniej już doskonałe.
Wielkich stać na piwo małe.
grudzień
Dobre serce ma natura –
Oszczędziła renifery:
W sanie (w nich prezentów fura)
Zaprzężony był Ksawery.
Trochę drzew się połamało,
Trochę przerw w dostawie prądu,
Chwalić Boga – nie wywiało
Już nikogo z Tuska rządu.
Ten Ksawery – dobra sprawa –
Oprócz strat są wszak i zyski:
Nie załamał nas huragan –
Przetrzymamy cen podwyżki,
ZUS i OFE, drugi filar,
Służbę zdrowia, bezrobocie.
Na życzenia przyszła chwila:
Zdrowia, pomyślności krocie,
I pełnego wciąż portfela
Od Krzysztofa i Jotela.
Krzysztof Konopa
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).