Wydanie nr 48 z 2013 r. (2013-11-27)

Pobieramy się coraz rzadziej i coraz później. Rozwodzimy – coraz wcześniej i chętniej

NA KOCIĄ ŁAPĘ

Na coraz mniejszą liczbę ślubów narzekają księża w parafiach naszego regionu i kierownicy urzędów stanu cywilnego. Jeszcze pięć lat temu w województwie lubelskim zawarto ponad 15 tys. związków małżeńskich (konkordatowych i cywilnych). W ubiegłym roku – niecałe 12 tys. W tym samym, 2012 roku na Lubelszczyźnie rozwiodło się prawie 3,1 tys. par.

– Choć rodzina postrzegana jest przez Polaków jako najważniejsza wartość, to nasze podejście do małżeństwa w dobie transformacji bardzo się zmieniło – zauważa dr Mariusz Gwozda, adiunkt w Instytucie Socjologii UMCS w Lublinie. Młodzi ludzie przestali się spieszyć do małżeństw i do rodzicielstwa. Coraz później zawierają śluby, a model rodziny 2+2 zmienia się w 2+1. Rośnie też liczba rozwodów.

W ubiegłym roku w Polsce – jak wynika z danych GUS – zawarto niecałe 204 tys. małżeństw. a jeszcze pięć lat temu – blisko 250 tys. Demografowie zapowiadają, że w tym roku ich liczba będzie prawdopodobnie najniższa od 1945 roku.

Dramatycznie też wzrosła liczba rozwodów. W całym kraju w ubiegłym roku rozstało się ponad 64,4 tys. par. To znaczy, że rozpada się średnio co trzecie polskie małżeństwo.

W tym roku jest jeszcze gorzej. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy na ślubnym kobiercu stanęło 64,1 tys. par, a rozwiodło się 39,5 tys.

 

Mało nas

Pierwsza z przyczyn małej liczby ślubów to niż demograficzny. Dzisiejsi nowożeńcy rodzili się najczęściej już po szczycie wyżu z lat 70. i 80.

– W latach 80. w Tomaszowie przychodziło na świat blisko 3000 dzieci rocznie, teraz – 650. A więc kandydatów do ołtarza jest mniej – mówi Zenon Wiśniewski, kierownik tomaszowskiego USC.

Podobna tendencja utrzymuje się w Biłgoraju, gdzie jeszcze na początku lat 90. liczba urodzeń przekraczała 1400. Od 1998 r. rodziło się już poniżej 1000 dzieci, w ubiegłym roku – zaledwie 679. Uboższe są też zamojskie rejestry demograficzne. Przed rokiem odnotowano 1773 urodzenia, w 1990 r. – 2175.

Poza tym wielu młodych wyjechało za granicę i często odwleka zawarcie związku małżeńskiego na bliżej niesprecyzowane „później”. Jak Arek (37 l.) spod Zamościa, który mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii. W stałym, acz niesformalizowanym związku jest od siedmiu lat. W ubiegłym roku urodziła mu się córka.

– Ślub weźmiemy, jak zarobimy i wrócimy do Polski – zapowiada w imieniu własnym i partnerki.

Polacy też coraz później decydują się na zawarcie związku małżeńskiego. – Najczęściej pobierają się albo młodzi, 18-letni, albo ludzie około trzydziestki – zauważa Zenon Wiśniewski. W Tomaszowie także liczba zawieranych związków małżeńskich spadła: z 291 zawartych w 2009 r., do 219 w roku ubiegłym. – W tym roku będzie jeszcze mniej: prawdopodobnie blisko 180 – mówi urzędnik.

 

Jadwiga Hetera, Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

xx 2013-12-02  14:40

Prywatne porachunki jakiejś babki niech rozwiązuje sama - a nie wciąga w swoje sensacje postronnych ludzi - od paru miesięcy

bp 2013-12-02  14:37

Zamościanie maja dość prywatnych spraw na forum publicznym - czy to takie trudne do zrozumienia

bp 2013-12-02  13:45

I tu był problem, ze nie chciała mieszkać , następne pewnie zechcą

ab 2013-12-02  13:42

Całkiem wam się pomieszało - nie wiecie raczej czym jest związek, nie żaden konkubinat
bo w konkubinacie, mieszkają razem a nie spotykają się

kt 2013-12-02  13:37

Niektóre mamusie od razu same proponują mieszkanie razem i to jak często - bo one tak robiły, tylko zapominają ,że geny synek dostał po dziadku, który latał za babami i marnie skończył

PiotrStalowaWola 2013-12-01  17:08

Nie ma wzajemnego poszanowania się siebie ani ani czystej niewinnej miłości dlatego się tak dzieje. Żyją najpierw ze Sobą a później dopiero przychodzi czas na ślub to głupota . A na końcu dopiero znudzenie i nie porozumienia. Jest czas trzeba dobrze się poznać a nie wybierać po wyglądzie stąd jest wiele rozczarowań nie oceniamy książki po okładce.

Edwin 2013-11-29  19:36

Bez ślubu żyje się nie inaczej jak ze ślubem. Tylko bez napychania kasą pazernych. Jeśli chodzi o rozstanie się to jest o niebo taniej.Kościelny czy urzędowy papierek niczego dobrego nie wnosi,wręcz odwrotnie.Partnerzy wolnego związku nie uważają siebie za zniewolonych ślubem ani jedno drugiego nie uważa za swoją własność.Zyje się spokojniej, bez pętli na szyi.

viva 2013-11-27  20:30

moderator jest tendencyjny...a mamy demokracje

++ 2013-11-27  18:56

nie partner/ka a konkubent/ka

viva 2013-11-27  17:01

Adam i Ewa nie mieli ślubu....i o co chodzi?????????? o kasę!Stworca kasy nie potrzebowal.

eM 2013-11-26  21:44

ups, z(a)liczyli i mnie :P

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem