Wydanie nr 42 z 2013 r. (2013-10-16)

50 LAT KRAWCZYKA

Rozmowa z Krzysztofem Krawczykiem, gwiazdą polskiej estrady, z okazji 50-lecia jego pracy artystycznej. 19 października artysta wystąpi w Zamościu

W jednym ze szlagierów śpiewa pan „Jak minął dzień”. Tymczasem minął niejeden, na karku 67 wiosen... Co pan robi, że się tak świetnie trzyma?

– Pamiętam, że niedawno o to samo zapytałem jednego z moich idoli, Jurka Połomskiego, który ma już osiemdziesiątkę, a wygląda rewelacyjnie. On na to: „Krzysiek, nie martw się, zawód nas konserwuje”. I coś w tym jest. Mało kto wie, że mam świetne zabiegi lecznicze, które nazywają się „koncerty”. Nie skaczę na banji, to od publiczności dostaję prawdziwy zastrzyk adrenaliny, który mnie konserwuje i sprawia, że czuję się potrzebny, spełniony. Ludzie dają mi energię do życia, grania, śpiewania. A kiedy jestem w domu... bywa różnie.

Zdarza się, że strzyknie?

– Jak to u faceta ciut po pięćdziesiątce. Kiedy rano bolą mnie tylko korzonki, to cud. Jestem meneopatą, więc odczuwam zmiany pogody, skoki ciśnienia. Od 12 lat mam endoprotezę biodra, muszę dbać o kondycję i ruch. Przy moim apetycie to trochę walka z wiatrakami. Ale dzielnie walczę. Choć ostatnio ktoś mądry mi powiedział, że odrobina nadwagi nie zaszkodzi. Niezła to myśl, więc wziąłem ją do siebie (śmiech). Dbam za to bardzo, żeby w życiu być sobą. Z natury jestem człowiekiem pogodnym.

Taki Krawczyk jest też na scenie.

– Może nawet weselszy, bo zawód zobowiązuje. A poza tym inaczej się nie da. Kiedy widzę publiczność, która przyszła nie z przymusu, ale dla mnie i moich piosenek, i świetnie się bawi, dostaję „powera”. Każdy koncert to dla mnie zastrzyk zdrowia. To nic, że włosy posiwiały. Śmieję się z tego i żartuję na scenie, że robię sobie balejaż. Pamiętam wciąż słowa wielkiego dyrygenta Henryka Debicha, który skomentował moją siwiznę, mówiąc: „Krzysiu, rób, jaki chcesz balejaż. To jest estrada, możesz wyglądać jak Święty Mikołaj”. Do tego śpiewam piosenki, które lubię.

Rozmawiała Jadwiga Hereta 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem