Wydanie nr 32 z 2013 r. (2013-08-07)

Rozmowa z Radkiem Liszewskim, liderem grupy Weekend

ONA TAŃCZY DLA MNIE

-Nie każdy lubi, ale każdy zna hit ostatnich miesięcy „Ona tańczy dla mnie” w waszym wykonaniu. To znak, że disco polo ma się całkiem dobrze. Czy utożsamiacie się z tym gatunkiem muzycznym, czy raczej wolicie mówić o sobie grupa dance?

-Disco polo to nasze korzenie. Dziś zastąpiła je polska muzyka taneczna, polskie disco. O popularności muzyki dance świadczy chociażby Ogólnopolski Festiwal Muzyki Tanecznej w Ostródzie, który w tym roku kończy 18 lat. Co roku przyjeżdżają tutaj tłumy fanów. Na disco festiwalu w Kobylnicy było ponad 30 tys. osób. Dla porównania na koncert Beyonce na Stadionie Narodowym przyszło 50 tys. ludzi. To dowód na to, że fanów tej muzyki jest bardzo dużo. Ludzie przestali się wstydzić tego, że słuchają disco polo. To przestało być obciachem. Z drugiej strony sama muzyka przeszła długą drogę. Stała się profesjonalna, jest zaaranżowana w studio, obrobiona przez inżyniera dźwięku, a nie przez jakiegoś amatora.

-A skąd jesteście?

-Z Podlasia. Sejny i Grajewo to jest taka mieszanka wybuchowa. Tu się urodziliśmy i tu mieszkamy.

-Co robiliście zanim wpadliście na pomysł by wspólnie muzykować?

-Ja gram całe życie. Gdy miałem 9 lat po raz pierwszy siadłem za perkusją, którą sprawił mi wujek. Zacząłem chodzić na prywatne lekcje gry na tym instrumencie. Później była szkoła. Jako nastolatek grałem z chłopakami ostre rockowe kawałki. Oczywiście covery znanych kapel. Włóczyliśmy się po domach kultury. Gdy skończyłem  podstawówkę, koledzy pojechali na wakacje, a ja poszedłem do pracy. Przez 2,5 miesiąca robiłem w lesie, by zarobić na profesjonalną perkusję. Moja przygoda z estradą wcale nie zaczęła się od słodkich kawałków o miłości.

-Kilku muzyków, którzy zaczynali od rocka, przyznało się do tego, że ze względów finansowych, rzuciło mocniejsze gitarowe brzmienia na rzecz dyskotekowych, tanecznych rytmów.  Powód jest jeden. Na disco polo można zarobić...

-Nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy. Moja przygoda z muzyką dance zaczęła się zupełnie przypadkowo. W połowie lat 90 -tych pewien zespół szukał frontmana. Jeździli po weselach, imprezach okolicznościowych, zabawach, a nie mieli dobrego wokalisty. Tak się złożyło, że usłyszeli, jak śpiewam. Poprosili bym do nich dołączył. Zacząłem więc chałturzyć. Spodobało mi się to, lubiłem być na scenie, a poza tym pojawiły się pierwsze zarobione na muzyce pieniądze. Wtedy pracowałem jeszcze w hurtowni alkoholu. Gdy czas „weselny” się skończył, ludzie nadal nachodzili mnie w domu, prosili czy bym nie zagrał jakiejś imprezki. Wtedy pomyślałem czemu by nie założyć własnej kapeli. Dobrałem kilku kolegów i tak powstał Weekend.

 

Rozmawiała Aneta Urbanowicz

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Jaśnie Pan 2013-08-07  17:28

Gdyby teksty piosenek polskich wykonawców disco polo przetłumaczyć na angielski, ewentualnie niemiecki. Disco polo polskich wykonawców takich jak Boys, Classic czy miejscowe Power Play, Solaris jest lepsze od Eneya, jakiejśtam Flinty czy Krzysztofa Krawczyka. Nawet takie popularne kapele jak Modern Talking czy Michael Jackson stracili by na blasku.

BOOBEE3 2013-08-07  05:16

KIEDYŚ ZACZĘTO GRAĆ MUZYKĘ LUDOWĄ JEDNYM PALCEM NA ,,PARAPECIE'' I TAK POWSTAŁA NAZWA TEGO-ŚMEGO JAKO DYSKO-POLO. I TAK JĄ NAZWAŁ PIŁKARZ HUTNIKA WARSZAWA, GDY JAKO BEZROBOTNY, SPRZEDAWAŁ Z ŁÓŻKA KASETY Z TAKĄ MUZYKĄ. KLIENCI NIE WIEDZIELI, JAK OPISAĆ MUZYKĘ KTÓRĄ POTRZEBUJĄ, WIĘC NAZWAŁ TO DYSKO-POLO. OGÓLNIE MUZYKI SĄ DWIE - DOBRA I ZŁA. WYBÓR JAK NAJBARDZIEJ OSOBISTY... GENERAŁ SUWOROW MAWIAŁ, ŻE NAJPIĘKNIEJSZĄ MUZYKĄ JEST GRA NA BĘBNIE - JEDNYM BĘBNIE. SKORO MOŻNA NA JEDNYM BĘBNIE TO MOŻNA I NA ,,PARAPECIE''

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem