To od tego, ile panienka bierze za „numerek”, zależeć będzie wysokość polskiej składki do unijnego budżetu
NIERZĄD I UNIA
O ile na temat handlu narkotykami czy przemytu jakieś szacunkowe dane są (część nielegalnych towarów zatrzymują policja czy służby celne, część informacji można też czerpać z zeznań zatrzymywanych przestępców) – to co do prostytucji – rzecz będzie znacznie trudniejsza. Bo prostytucja w Polsce zakazana co prawda nie jest (karalne jest jedynie sutenerstwo), ale zawodem jako takim – także nie jest. Żadna więc prostytutka kasy fiskalnej nie ma. Podatków od swojej działalności, jeśli tak erotyczne usługi można nazwać, co oczywiste – również nie płaci. To, ile zarabia ciałem, to jej sprawa – i tajemnica. Teraz ktoś tę tajemnicę musi odkryć i oszacować.
Przed laty było to zdecydowanie prostsze: w policji były specjalne wydziały, tzw. obyczajówki. Zatrudnieni w nich policjanci mieli – jeśli nie oficjalne – to przynajmniej szacunkowe dane na temat tego rynku. Kto dziś wartość tego rynku oszacuje?
Zająć się tym ma jedyny w Polsce Ośrodek Badań Gospodarki Nieobserwowanej, działający przy Urzędzie Statystycznym w Kielcach. Ośrodek, zajmujący się szacowaniem wartości tzw. szarej strefy, na zebranie aktualnych danych o wartości rynku prostytucji ma jeszcze około roku. Mają zostać przekazane Parlamentowi Europejskiemu do września 2014 r.
Jakie konkretnie metody używane będą do badania aktualnej wartości rynku prostytucji – nie wiadomo.
Krystyna Podlewska
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).