Wydanie nr 27 z 2013 r. (2013-07-03)

Mogą stanowić uroczą ozdobę, jednak gdy jest ich zbyt wiele, mogą przysporzyć kłopotu

PIEGI – UROCZE POCAŁUNKI SŁOŃCA

Nienawidzisz swoich piegów? Nie wiesz, jak z nimi walczyć? A może trzeba je po prostu polubić? Przecież każdy wie, że w tym sezonie piegi są sexy!

Skąd się biorą piegi? Natura obdarza nas nimi już w dzieciństwie, a ich obecność uwarunkowana jest genetycznie. Jednak większość z nich maluje na naszej twarzy słońce. Za pojawianie się piegów odpowiedzialne są komórki barwnikowe – melanocyty, znajdujące się w skórze. Pod wpływem słońca komórki te stają się bardziej aktywne i wytwarzają więcej pigmentu, który skupia się i tworzy przebarwienia. W ten sposób skóra broni się przed szkodliwymi promieniami UV. Piegi pojawiają się głównie na twarzy, ale mogą występować na całym ciele, zwłaszcza gdy często jesteśmy narażeni na działanie promieni słonecznych.

Wielu piegusów próbuje walczyć z tą przypadłością. Najczęściej są to osoby bardzo młode, których uroda nie jest akceptowana przez otoczenie oraz przez nie same. Niektórzy za wszelką cenę chcą się pozbyć plamek, stosując domowe zabiegi, jak okłady z soku z cytryny czy maseczki z porzeczek oraz maści złuszczające i odbarwiające. Są też i tacy, którzy wolą skorzystać z pomocy fachowców i udają się do salonu kosmetycznego, by zafundować sobie mikrodermabrazję czy peeling kwasem glikolowym (25 proc. stężenia), który usuwa zrogowaciałe komórki i dzięki temu rozjaśnia przebarwienia. Najskuteczniejszą metodą walki z piegami jest jednak zabieg u dermatologa, który stosuje bardziej stężony kwas glikolowy (75 proc.) lub zabieg laserem. Jednak powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że wszystkie te działania prowadzą tylko do jednego celu: ograniczenia widoczności piegów. Nie ma bowiem cudownego środka czy niezawodnego zabiegu, który na stałe zlikwiduje piegi z naszej skóry. Poza tym musimy pamiętać, że od kilku sezonów panuje moda na naturalność, co sprawiło, że piegi są na topie! Dlaczego?

 

Joanna Bielas

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem