Wydanie 41 z dnia 11 października 2006 r. (2006-10-11)

To zapracowane kobiety wyprosiły przedłużenie lata

BABIE LATO

Wyraz „baba” kojarzy mi się z ciastem wielkanocnym. Wysoka, rumiana, słodka i pachnąca – polana białym lukrem.

Jak strojna łowiczanka, krzepka, zamaszysta, tylko objąć wpół i zatańczyć z rozmachem i przytupem, ze śpiewką. Taka właśnie „baba". Nie lubię określenia „baba" w stosunku do kobiet. Kiedyś tym mianem określano kobiety wiejskie, które ciężko pracowały i tym się różniły od kobiet dworskich, wypielęgnowanych i zadbanych.

Dziś tej różnicy nie widać. Dziś jest kobieta pracująca - w biurze, w fabryce, w polu i wszędzie jest ceniona, bo ma więcej cierpliwości i jest bardziej precyzyjna i obowiązkowa. Ale dawnej było inaczej. Mówiło się - „to babska robota". Że takie prace, jak gotowanie, pranie, sprzątanie, uprawianie warzyw w ogrodach, opieka nad dziećmi i wiele innych, to jakby stworzone dla bab.

A skąd wzięło się takie powiedzenie „babie lato"? Otóż te baby zaganiane w codziennej pracy nie zawsze dawały sobie ze wszystkim radę, brakowało im czasu na wykonanie wszystkiego. Bo to odpust, dożynki, to pielgrzymka do świętego miejsca, a czas uciekał. I kiedy jesień obejmować zaczęła swoje urzędowanie, baby bardzo się uwijały. Co raz popatrywały w niebo, na którym gromadziło się coraz więcej chmur. Lato się kończyło, a tu jeszcze tyle roboty! Skończyć wykopki, zebrać owoce i warzywa, i pranie wielkie urządzić, aby jeszcze wszystko na słońcu poschło i było czyste na zimę. Spoglądają więc w niebo i szepcą: „O Matko Boska, nie pozwól, aby nam się zmarnowała nasza praca, uproś Swojego Syna, aby powstrzymał lato". I wysłuchał dobry Jezus prośby swej Matki i zatrzymał odchodzące lato.

Helena Jaworska

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem