Wydanie nr 7 z 2012 r. (2012-02-15)

15 lutego 1991 roku na warszawskim cmentarzu odbył się pogrzeb Tadeusza Kuncewicza ?Podkowy?

TYP BUŃCZUCZNY

Wojna zastała go na stacji kolejowej w Ruskich Piaskach, gdzie był zawiadowcą i dyżurnym ruchu. W konspirację wciągnął się szybko, a w 1942 r. poszedł do lasu. Miał pod sobą 100, nawet 120 żołnierzy. A żołnierze go wprost uwielbiali. Mówiono o nim: ryzykant, szczęściarz, typ buńczuczny, partyzancki watażka. W lipcu 1945 roku, gdy wojna się kończyła, ?Podkowa? rozpoczynał ostatnią akcję ? z grupą swoich żołnierzy próbował uciec do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Tym razem nie wyszło.

 

Dla Tadeusza Kuncewicza wojna skończyła się 10 lat później. Z więzienia (jak wielu akowców) wyszedł dopiero w 1955 r. Po 15 latach: najpierw wojny, życia w lesie, bitew i bitewek, potem ciężkiego więzienia, wrócił do spokojnej pracy kolejarza. Pracował na stacjach w Lublinie, Białej Podlaskiej, Małaszewiczach, w końcu zamieszkał w Warszawie.

Anna Rudy

 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

leszeks 2012-03-28  21:49

Panie Zygmuncie,
Czekałem na odpowiedź, niestety już nie doczekałem się. Dzisiaj dowiedziałem się z TZ. Tak jak napisałem wcześniej chylę głowę przed Pańską wiedzą. Będzie nam brakować dyskusji z Panem.

Cześć Pańskiej pamięci. [']

Leszek.

leszeks 2012-03-12  22:33

Panie Zygmuncie,
Poruszył Pan wiele strun i nie wiem czy jestem w stanie odpowiedzieć na wszystko w jednym komentarzu. A już na pewno nie poczuwam się być właściwą osobą odpowiadać na większość z nich.
Trzymając się tematu. Myślę, że obciążając takimi zarzutami warto byłoby weryfikować informacje z kilku źródeł. W przypadku bitwy pod Lasowcami polecam:
- "Zamojszczyzna w okresie okupacji hitlerowskiej" - zawiera relację Józefa Śmiecha ps. "Ciąg".
- "Wspomnienia z walk 3 batalionu 9p.p" - zawiera relację Bolesława Sobieszczańskiego ps. "Pingwin" oraz innych żołnierzy.
- "My z Zamojszczyzny" - opisuje udział żołnierzy plutonu "Wikliny" w bitwie pod Lasowcami.
- "Zamojski przełom" - trochę beletryzowany opis bitwy wg. W. Sulewskiego, ale opisuje wydarzenia bardzo dokładnie.
Jerzy Markiewicz to "klasyka", jednak nie jest to jedyne źródło informacji. Niestety w przypadku daty przybycia oddziału "Podlaskiego" do Lasowiec Markiewicz myli się. Fakty są takie jak podałem w poprzednim komentarzu. I nie widzę jak dotąd żadnych argumentów potwierdzających wersję "karygodnych zaniedbań". Zwierzchnicy "Podlaskiego" najwyraźniej nie popierali również tej wersji, skoro powierzyli mu funkcję oficera wyszkolenia Obwodu Zamojskiego AK. Argument "kopa w górę" raczej nie jest z tamtych czasów i słabo odpowiada ówczesnym warunkom. Poza tym warto byłoby go udowodnić.
Oddział "Podlaskiego" został odtworzy w marcu 1943. Aby było jasne: "Podlaski" leczył wtedy rany, rozkaz odtworzenia oddziału dostał "Ciąg" i go wykonał w większości z tymi samymi ludźmi w składzie. Oddział ten był zawiązkiem późniejszego 3 batalionu OP9 dowodzonego przez "Ciąga" aż do rozbrojenia przez Armię Czerwoną. Sam "Podlaski" dowodził kompanią w czasie ataku na więzienie w Biłgoraju. Jak widać nie obawiano się powierzyć mu kompanii. Po za tym pełnił funkcję oficera wyszkolenia.
Jakie są źródła wielokrotnie powtarzanych faktów, na które powołuje się Pan? Wymieniony został tylko Markiewicz. Jakie źródła potwierdzają tezę "hańbiących zaniedbań"?
Oczywiście sprostowanie pomyłki powinno ukazać się. Powinno ono jedynie wyjaśnić fakt braku udziału "Podkowy" w bitwie pod Lasowcami. Nie sądzę aby ta pomyłka rzuciła jakikolwiek cień na zdolności dowódcze "Podkowy". A Pan nie dostarczył jak na razie argumentów wspierających tę tezę.

Pozdrawiam, leszeks.

czytelnik ZP 2012-03-06  09:13

Panie Leszku
Fakty są takie; oddział ?Podlaskiego? od dnia 23 stycznia do 5 lutego ( czyli nie dwa tygodnie jak napisałem a 12 dni ? podaję za Markiewiczem ) stacjonował na obozie szkoleniowym w miejscowości Lasowe. W tym samym czasie wokół trwają krwawe walki partyzanckie ; Zaboreczno, Róża / 1 i 2 luty/ . Partyzanci rejonu józefowskiego ruszają z odsieczą; 2 lutego zajmują Krasnobród, od 3 do 10 lutego , toczą walki pod Długim Kątem, Hamernią, Stanisławowem, Szopowym , Kruglikiem. Na zarządzonej koncentracji rejonu AK w rejonie Winiarczykowej Góry pod Józefowem stawia się blisko 400 partyzantów. Dowódca I Batalionu Żandarmerii mjr Schwieger działania te określa mianem powstania , a jego centrum umieszcza w Józefowie lub Aleksandrowie.
Oddział Podlaskiego nie posiada żadnych informacji na temat tego co się wokół dzieje i spokojnie prowadzi szkolenia. Daje się podejść jak Zagłoba Bohunowi na słynnym patrolu. Konsekwencją tych zaniedbań jest śmierć ponad 30 partyzantów i spalona wieś.
Oddział Podlaskiego przestał istnieć i nigdy nie został odbudowany. Sam Podlaski otrzymał tzw. kopa w górę , ale nigdy nikt nie powierzył mu dowodzenia żadną jednostką bojową. Takie są fakty wielokrotnie opisywane a z faktami ponoć się nie dyskutuje, można je tylko różnie interpretować. Zgoda ; ma Pana do tego pełne prawo.
Istota jednak tkwi w czym innym! Tygodnik Zamojski podał błędne informacje faktograficzne rzucające cień na zdolności dowódcze Podkowy; co wytknąłem w internetowym komentarzu i z czym Pan się zgodził. ?W świat ? poszła fałszywa wiadomość! Mijają kolejne tygodnie i proszę podać miejsce gdzie zamieszczone zostało sprostowanie? Na tym ma polegać rzetelność dziennikarska? Dyskusja nasza na forum internetowym jest czysto akademicka i warta funta kłaków , dociera bowiem do nielicznej grupy zainteresowanych. Redakcja nie ma zamiaru prostować fałszywych informacji w czym utwierdza ją między innymi Pański komentarz w stylu; ?nic się nie stało, Polacy nic się nie stało?!
Ni się nie stało ? Załóżmy , że redakcja podaje przepis na pysznego kurczaczka panierowanego w mączce kokosowej i sosikiem grzybowym w skład którego nieopatrznie dopisany został muchomorek sromotnikowy? Przepis poszedł w świat, redakcja nie prostuje a głos wskazującego pomyłkę jest lekceważony! Nic się nie stało? A no nic póki nikt z przepisu tego nie korzysta a redakcja uważa także , że i tak nikt tego nie przeczytał a jeżeli tak to i tak przepis wyrzuci na śmietnik.!
Panie Leszku w przeszłości kilkakrotnie Tygodnik Zamojski podał niezbyt precyzyjne / delikatnie mówiąc / dane na tematy historyczne, które nie prostowane , przyjmowane były następnie jako wiadomości sprawdzone , prawdziwe i podchwytywane przez innych zaczynały żyć własnym tokiem, wymykając się niekiedy spod kontroli albo po czasie stały się trudne do sprostowania.
Proszę urządzić sobie spacer na zamojską Rotundę; stojący tam pomnik generała lejtnanta Ogurcowa przypomni Panu szopkę z jego pochówkiem i wytworzoną ?legendą niezłomnego dowódcy zgrupowania partyzanckiego?, powstałą po serii artykułów Tygodnika. Proszę mi podać jakie to było zgrupowanie, no przynajmniej jakim oddziałem dowodził ten zamojski bohater, któremu wystawiono pomnik po pochówku na lawecie i pełnym ceremoniałem wojskowym. Jakiż to czynów dokonał ten zamojski gieroj, że mimo zmiany ustrojowej nadal stoi w miejscu dla miasta najbardziej wrażliwym?
Kolejny przykład to artykuł Tygodnika pt. ?Miszka Tatar. Miłość i śmierć.? Odgrzana , harlekinowska legenda , sowieckiego oficera i partyzanta oddziału GL Grzegorza Korczyńskiego spowodowała, że w roku ubiegłym zorganizowano w Józefowie huczne uroczystości i podjęto próbę jego heroizacji. W konsekwencji, opierając się na przychylnych , nigdzie nie sprawdzonych informacjach, podawanych przez lokalną prasę, gazeta ?Przegląd Tatarski? przypisała mu zasługę uwolnienia Zamojszczyzny od strasznego widma wysiedleń i pacyfikacji.
Przykładów takich mógłbym mnożyć.
Panie Leszku!
Pomyłki zdarzają się każdemu ale skoro zostały one zauważone obowiązkiem piszącego jest dokonanie sprostowania w sposób i formie takiej w jakiej została podana.
Pozdrawiam ? czytelnik ZP.

Czytelnik LS 2012-02-26  14:57

(...)
Powtórzę to co napisałem w moim zakończeniu: o formę i styl mi chodzi. Dlatego też pański komentarz uważam za konieczny, lecz przesadnie atakujący. Uważam, że cały artykuł świetnie oddaje charakter i postać "Podkowy", nic mu nie ujmując.
Nie zgadzam się z opinią, że pomyłka odnośnie udziału "Podkowy" w bitwie pod Lasowcami miałaby być "łyżką dziegciu". Innemu uczestnikowi tej bitwy "Ciągowi", który wyprowadził z Lasowców zarówno oddział jak i rannego "Podlaskiego", udział w niej ujmy nie przyniósł! Samemu "Podlaskiemu" dowodzenie w tej bitwie ujmy również nie przyniosło. Nie znam żadnej relacji z tamtych czasów, włączając partyzantów tam walczących, w której obwiniano by go o niekompetencję, niesubordynację, bałagan oraz inne pańskie oskarżenia. "Podlaski" po wyleczeniu rany pełnił funkcję oficera wyszkolenia Obwodu Zamojskiego AK. Następnie był 1 adiutantem dowódcy OP9. Między innymi brał udział w tych samych akcjach co "Podkowa": Siedliska oraz wiezienie w Biłgoraju. W maju 1944 roku został przeniesiony do Inspektoratu Rejonowego "Lublin", gdzie zajmował się szkoleniem. Czy te fakty świadczą o tym, że był obwiniany oskarżeniami podobnymi do pańskich? Nie sądzę!
Tło tych wydarzeń jest również trochę inne, od tego co Pan przedstawił. Oddział "Podlaskiego" nie obrał sobie sam Lasowców jako obóz. To właśnie "Podkowa" w porozumieniu z "Adamem" wskazali to miejsce na kwatery dla tego oddziału. Zakwaterowali się tam wieczorem 29 stycznia. A więc nie przebywali w Lasowcach 2 tygodniu! 25 stycznia opuścili swoje macierzyste tereny!
W momencie zakwaterowania oddziału Lasowce były zupełnie opuszczone (z wyjątkiem jednego mieszkańca). Miejscowość był pacyfikowana tydzień wcześniej. Nie jest jasne czy 9 ofiar ludności cywilnej wliczanych do 33, którzy zginęli pod Lasowcami, są tymi, którzy wrócili do wioski, czy też po prostu policzono tutaj ofiary poprzedniej pacyfikacji.
Również zabezpieczenie obozu było dobre. Piszą o tym dowódcy: "Ciąg" i "Pingwin", ale również "Adam" w swoim dzienniku wspomina: "Oddział ubezpieczył się". Jako ubezpieczenie umówione były również placówki: Bondyrz, Guciów, Hucisko.
Jeśli chodzi o rozkazy "Adama", to nie było "niezwłocznego" opuszczenia wsi. Różnie jest to opisywane w relacjach, ale najlepiej odwołać się bezpośrednio do "Adama":
"4 II Godz. 4 min. 40. Wracając od oddziału "Podlaskiego" wraz z dowódcą komp. "Podkową", natknąłem się w rejonie Wygoda na kolumnę npla na samochodach, posuwającą się w kierunku na Józefów. Obserwowałem ją cały czas i stwierdziłem siłę ok. 1 batalionu.
O godz. 5 min. 30 wydałem rozkaz patrolowi z oddz. "Podlaskiego", który mnie odprowadził do drogi: a) wysłać rozpoznanie w kierunku m. Józefów - Zwierzyniec - Bondyrz; b) wycofać się na placówkę "Ułana"."
Placówka "Ułana" to Bondyrz. Dodatkowe rozpoznanie zostało wysłane. "Podlaski" zdecydował, że wymarsz nastąpi o godz. 15. Być może obawiał się maszerować w dzień tak dużym oddziałem w terenie pełnym Niemców.
Tragiczne skutki bitwy pod Lasowcami miały wiele przyczyn. Nie wszystkim im był winien dowódca. Dzisiaj my siedząc w ciepłym fotelu możemy sobie gdybać co powinien był zrobić lub co zrobił źle. Tylko mając pełny obraz sytuacji moglibyśmy pokusić się o oceny. Jednak tego obrazu nie mamy. Relacje różnią się w małych szczegółach zaciemniając przekaz. A pewno nie pokrywają jeszcze wielu innych detali, które pomogłyby pomóc zrozumieć bitwę lepiej.
"Podlaski" nigdy nie zasłużył sobie na uwielbienie partyzantów podobne jakie mieli "Ciąg", czy też "Podkowa". Został dość humorystycznie opisany zwrotką partyzanckiej pieśni:
"Porucznik Podlaski frak miał na zawiaski,
W bitwie pod Lasową pogubił obcaski.
I choć w szeregach zrobił dużą dziurę,
To jeszcze teraz nos zadziera w górę."
Mimo wszytko nie zasługuje na tak ciężkie oskarżenia, którymi Pan go obciążył. Tak jak napisał jeden z dowódców jego oddziału "Pingwin": "Wszyscy uczyliśmy się wtedy partyzanckiej walki.". Tak jak Pan wie jest wiele wątpliwości i pytań odnośnie wielu wydarzeń tamtego czasu: Wojda, Róża, a nawet aresztowanie "Wira". Ważne abyśmy o tym rozmawiali i wyjaśniali co się da. Jednak nie możemy zbyt łatwo ferować wyroków!
Pomyłka odnośnie udziału "Podkowy" w bitwie pod Lasowcami nie przynosi mu ujmy. Był zaangażowany w wydarzenia tych dni, choć osobiście nie brał udziału w samej bitwie. Artykuł świetnie oddaje jego postać dowódcy budzącą zaufanie i wręcz uwielbienie swoich partyzantów. Zasłużył na to i jestem pewien, że on sam nie uznałby takiej pomyłki za obrazę swojej osoby. On wiedział co to znaczy podejmować decyzje w takich warunkach.

Pozdrawiam, Leszek.

P.S. Bardzo wiele materiału już Pan zgromadził na swoim blogu. Nie udało mi się jeszcze wszystkiego przeczytać. Zna Pan moje zdanie na temat "Powstanie zamojskie czy józefowskie?", ale nie zmienia to faktu, że takie teksty są bardzo potrzebne i powinien Pan o tym pisać dalej. Gratuluję i życzę powodzenia!

też czytelnik 2012-02-19  09:37

Łyżka dziegciu potrafi zepsuć beczkę miodu. Kuncewicz nigdy nie dopuścił się takiej sytuacji aby bezsensownie, w wyniku jego zaniedbań, zginęli podlegli mu żołnierze dlatego przypisywanie mu udziału w walce pod Lasowcami wymaga sprostowania.
Dziesiątki tysięcy czytelników dowiedziało się rzeczy zmyślonej, kładącej się skazą na jego postaci. Myślę, że gazeta opublikuje sprostowanie, bo internet czyta niewiele osób.

czytelnik ZP 2012-02-18  16:19

Szanowny Panie Leszku!
Skoro uważa Pan komentarz mój za akt frustracji to odbieram to, że lepiej by było gdyby go nie było! Czyli dobre samopoczucie jest ważniejsze niż wytknięcie błędu i skorygowanie życiorysu , niewątpliwie bohaterskiego partyzanta.
Uważam, że nazbyt pośpiesznie chwycił Pan ?za pióro? , bez spokojnej analizy treści i sensu mojego komentarza. Rzecz bowiem w tym, że nie chodzi o drobne pomyłkę, czy Podkowa brał czy nie brał udziału w bitwie, takie rzeczy się zdarzają. /nie zdarzają się tylko tym którzy nic nie piszą ./ Rzecz w tym, że wpisanie do jego chwalebnego życiorysu i uznanie tragedii jaka rozegrała się w Lasowcach za jeden z jego większych sukcesów bojowych nie jest już pomyłka lecz niezgodnością. Skutkuje to tym, że czytelnik czytając np. opis bitwy zaczyna niesłusznie zestawiać go z Podkową . Powtórzę wydarzenia w Lasowcach w dniu 04.02.43r. są przykładem złamania wszelkich zasad walki partyzanckiej i dyskredytują dowódcę.
Czy taki cel przyświecał autorce? Sądzę, że nie!
Popieram wszelkie formy propagowania historii naszego regionu; szczególnie jego tragicznych ale i zarazem bohaterskich lat okupacji hitlerowskiej. Jeżeli jest ona jednak wypaczana staram się reagować ,być może nazbyt emocjonalnie ale nie obraźliwie. Jeżeli tak się stało to autorkę przepraszam!. Nie to było moim zamiarem, komentarz ma bowiem także pewien podtekst i sądzę, że o tym wie.
Zapraszam Pana na swoja stronę ; rzeczpospolitajozefowska.wordpress.com
Czytelnik ZP

adwersarz 2012-02-18  10:53

No tak . Znowu wyszło ,że były kapitan Milicji Obywatelskiej ma rację !
Ku chwale Ojczyzny obywatelu kapitanie!!!

Czytelnik LS 2012-02-18  00:58

Szanowny czytelniku ZP,
Przeczytałem z uwagą powyższy komentarz i nie mogę pojąć tryskającej tam frustracji. W ponad 99% artykuł jest o czymś innym niż bitwa pod Lasowcami. Autorce należy się uznanie, że poruszyła ten temat. Tak, popełniono pomyłkę jeśli chodzi o udział "Podkowy" w bitwie pod Lasowcami jednak nie zmienia to faktu, że cały artykuł bardzo dobrze oddaje charakter i postać Tadeusza Kuncewicza. Takie artykuły są bardzo potrzebne aby Zamojszczyzna nie zapomniała o swoich bohaterach.
Dyskusyjne jest kto powinien zajmować się opisywaniem historii. Dzisiejsi 'rasowi historycy' z IPN niestety raczej tego nie powinni robić. Jako przykład niech służą kłamliwe i wręcz ignoranckie wypowiedzi panów historyków z IPN na temat bitwy sahryńskiej. Tych panów nie podejrzewam o dobre intencje, a ilość błędów przez nich popełniona jest żenująca.
Szanowny czytelniku ZP chylę głowę przed Twoją wiedzą, jednak nie jesteś historykiem. Prawda? Jesteś amatorem, ale należy Ci się uznanie za wiedzę. Musisz jedynie popracować trochę nad formą i zrezygnować ze stylu ciągłego ataku. Każdy ma prawo się pomylić, a nawet nie znać jakiegoś szczegółu. Najważniejsze aby takie artykuły pojawiały się a dyskusja o nich trwała. Dzięki temu zachowamy te tematy w pamięci.

Pozdrawiam, Czytelnik LS.

czytelnik ZP 2012-02-16  18:25

Szanowna Redakcjo TZ
Artykuł zatytułowany ?Typ buńczuczny? przeczytałem z uwagą, ale nie mogę pojąć sensu jego publikacji, bowiem hagiograficzny charakter na skutek błędów faktograficznych przerodził się w groteskę, głównie za sprawą zaliczenia bitwy pod Lasowcami do jednej z najsłynniejszych akcji, w których brał udział Tadeusz Kuncewicz ps. Podkowa.
Bitwa pod Lasowcami to klasyczny przykład niekompetencji, niesubordynacji i bałaganiarstwa , igrania życiem podwładnych i niewinnych mieszkańców udzielających partyzantom schronienia. Wioskę Lasowce jako bazę szkoleniową i miejsce zakwaterowania obrał sobie oddział obwodu zamojskiego AK dowodzony przez por. Piotra Złomańca ps. Podlaski. Ponad 100 osobowy oddział ,przez blisko 2 tygodnie, stacjonował na terenie wprawdzie powiatu zamojskiego ale rejonu józefowskiego AK , bez zachowania należytej czujności i ze świadomością narażania na represje jej mieszkańców, / w okolicy trwały walki i pacyfikacje wsi a w chłopskiej chałupie cieplej niż na biwaku w lesie /. To Piotr Złomaniec jest odpowiedzialny za śmierć ponad 30 żołnierzy , spalenie wioski i rozstrzelanie 9 schwytanych mieszkańców. Jako dowódca nie zachował bowiem podstawowych wymogów i zasad walki partyzanckiej. Fakt, oddział ten podlegał pod komendę Stanisława Prusa ps. Piotr , Adam, dowódcy Zamojskiego Obwodu AK, którego Podkowa był adiutantem. W tej właśnie roli Podkowa był obecny w dniach 3 i 4 lutego wraz z Adamem na inspekcji oddziału Podlaskiego. Lasowce jednak obaj opuścili o świcie 4 lutego, kilka godzin przed obławą niemiecką . Wyjeżdżając , Adam wydał polecenie niezwłocznego opuszczenia wsi i przeniesienia miejsca stacjonowania oddziału w głąb Puszczy Solskiej / las Karczmiska/. Polecenie to jednak zostało zlekceważone a o konsekwencjach napisałem wyżej. Tak więc nie była to ani ?jedna z najsłynniejszych akcji Podkowy ani jego ludzi? i wpisywanie jej do hagiograficznego życiorysu jest kpiną z bohatera oraz czytelników. Podobne zastrzeżenia skierować można do ?słynnych akcji rekwizycji świń? czy zniszczenia pociągu w Długim Kącie?. Opisywaniem historii winni zajmować się historycy, amatorzy często, mimo dobrych intencji, popełniają więcej błędów niż zamierzali.
Czytelnik ZP

nr 18 z 2024 r. 2024-04-29
Kino Stylowy
  • 913.jpg
  • Zanieczyszczenie powietrza: Biłgoraj
  • Zanieczyszczenie powietrza: Zamość
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem