Wydanie 31 z dnia 2 sierpnia 2006 r. (2006-08-02)

Były prezes Tomasovii walczy przed sądem o pieniądze, które w ubiegłym roku miał pożyczyć klubowi

SPÓR O KASĘ

Lesław Kapka, znany tomaszowski przedsiębiorca, do września ubiegłego roku także prezes TKS Tomasovia, twierdzi, że pożyczył klubowi 80 tys. zł. Teraz chce zwrotu nieoprocentowanej pożyczki. Sęk w tym, iż obecne władze Tomasovii utrzymują, że nie wiedzą o żadnych pożyczonych pieniądzach.

Jak nietrudno się domyśleć, sprawa trafiła do sądu. Lesław Kapka dowodzi, że w okresie od 18 maja do 6 września 2005 roku udzielił klubowi, którego był wówczas prezesem, pięciu nieoporocentowanych pożyczek. 18 maja na konto TKS Tomasovia miało wpłynąć 20 tys. zł, 9 czerwca - 15 tys. zł, 12 lipca - 15 tys. zł, 17 sierpnia - 20 tys. zł, a 6 września - 10 tys. zł. Łącznie Kapka miał więc pożyczyć Tomasovii 80 tys. zł. Pieniądze miały być przeznaczone na bieżącą działalność klubu. Na dowód Kapka przedstawił dokumenty kasowe i umowy pożyczek. Na tych ostatnich widnieją podpisy jego żony (jako osoby, która działała w jego imieniu) oraz członków zarządu klubu: Józefa Necia i Andrzeja Wiśniewskiego. Zgodnie z umową, pieniądze miały być zwrócone najpóźniej do końca września 2005 roku. Do tego czasu na klubowe konto miała bowiem wpłynąć dotacja z Urzędu Miasta Tomaszów Lubelski. Lesław Kapka twierdzi, że władze klubu wiedziały o pożyczce, wyraziły też na nią zgodę.

Pożyczka bez uchwały

Obecny zarząd Tomasovii pieniędzy Kapce nie oddał. Co więcej, nie zamierza tego zrobić. Działacze klubowi argumentują, iż nie wiedzą, w jaki sposób rozdysponowano tę kwotę. Ich zdaniem mogło dojść do sytuacji, w której prezes Kapka wpłacił pieniądze do kasy klubu i zaraz potem je wypłacił. 

Zarząd podnosi też inny argument. Działacze TKS uważają, że nawet jeśli umowy były podpisywane, to z mocy prawa są one nieważne. Zgodnie ze statutem Stowarzyszenia TKS Tomasovia, zawarcie umowy pożyczki wymaga bowiem podjęcia przez zarząd klubu uchwały. Żadna uchwała nie została natomiast podjęta.

W czasie trwania procesu pełnomocnik Lesława Kapki zmienił treść roszczenia. Skoro klub uważa, iż umowy były nieważne, to - zdaniem pełnomocnika - powinien zwrócić pieniądze jako nienależne świadczenie, które były prezes przekazał Tomasovii w dobrej wierze i intencjach. Pełnomocnik Kapki podkreślił, że zarząd TKS w pełni akceptował działania prezesa. „Przy braku jakiegokolwiek zaangażowania ze strony pozostałych członków zarządu, problem finansowania klubu pozostawiono w całości właśnie Kapce. Członkowie zarządu wiedzieli o kłopotach finansowych klubu, o braku środków na pokrywanie bieżących zobowiązań klubu. Wielokrotnie byli informowani przez prezesa, że do czasu przekazania dotacji przez Urząd Miasta, należy zaciągnąć pożyczkę. Akceptowali również sytuację, gdy prezes pożyczał własne pieniądze na spłatę bieżących zobowiązań, o czym byli informowani i co było odnotowane w księgach klubu. Zarząd akceptował w pełni praktykę, iż środki na działalność pozyskiwał prezes, co zwalniało działaczy z obowiązku aktywnego działania w zarządzie". 

kk

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem