Piękna przyroda, biedni ludzie, czyli zapiski sprzed katastrofy
HAITI – RAJ UTRACONY
Niektórzy zastanawiają się, czy nędznego obrazu współczesnego Haiti nie należy się doszukiwać w popularnym tam powiedzeniu: „Bondye Bon"? W bezpośrednim tłumaczeniu znaczy ono: Bóg jest dobry. W rozumieniu Haitańczyków wszystko, co się dzieje, dzieje się za sprawą Boga, a to, co Bóg robi, robi dla naszego dobra. Wszechobecny tu fatalizm wynika z religii wodu. Jej wyznawcy wierzą, iż wszystkim w życiu kierują loa (duchy pośredniczące między światem żywych a jedynym Bogiem). Haitańczykom trudno jest cokolwiek zmienić, bo zmiana obowiązującego stanu rzeczy to przeciwstawianie się loa. Takiemu właśnie podejściu do życia przypisuje się w znacznej mierze niechęć Haitańczyków do zmian, a te są tutaj potrzebne jak nigdzie indziej.
13-kilometrowa droga z lotniska do Porte-au-Prince, stolicy Haiti, należy do najbardziej zatłoczonych szlaków komunikacyjnych. Przepełnione tap-tapy (lokalny środek transportu), zdezelowane motory, pchane dwukołowe wozy i objuczone osły to sceneria haitańskiej ulicy. Dopełnieniem są slumsy otaczające targowe centrum miasta - gliniane domki z kłębiącym się w rynsztoku tłumem ludzi.
Tekst i zdjęcia: Magda i Mirek Osip-Pokrywka
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży