Wydanie 2 z dnia 13 stycznia 2010 r. (2010-01-13)

Ratujmy bimber. Wielowiekowej tradycji jego wyrobu zagrażają tanie trunki przemycane ze wschodu

PĘDŹ KTO MOŻE

Ministerstwo Rolnictwa oraz sejmowa Komisja Przyjazne Państwo, której pracami kieruje poseł i do niedawna wytwórca alkoholi Janusz Palikot, chcą ruszyć z odsieczą produkowanym według tradycyjnych receptur smakołykom: nalewkom, samogonom, kiełbasom, kaszankom i pierogom. Bo co z tego, że te lokalne specjały trafiają na prestiżowe Listy Produktów Tradycyjnych i zdobywają nagrody na kulinarnych konkursach? Posmakować można ich jedynie na jarmarkach, a jeśli kupić, to na ogół nielegalnie, „spod lady” – jak dawniej się mówiło.

Sprzedaż jakichkolwiek produktów wyrabianych domowym sposobem nie jest w Polsce dozwolona. Ściślej mówiąc - w teorii jest to możliwe, tyle że gospodyni, która chciałaby sprzedawać przygotowany we własnej kuchni pieróg biłgorajski, musiałaby uzyskać liczne pozwolenia sanitarne czy weterynaryjne, dokładnie takie, jak każdy zakład zajmujący się produkcją żywności. Komisja Przyjazne Państwo uznała, że to absurd i zapowiada, że słoik dżemu albo kawałek boczku będzie można sprzedawać tak samo jak jajko od własnej kury czy jabłka z przydomowego sadu.

Poseł Palikot ujął się zresztą nie tylko za swojskimi kiełbasami, ale i za bimbrem. Obiecuje rolnikom, że będzie walczyć o zalegalizowanie produkcji i sprzedaży niewielkich ilości wysokoprocentowych alkoholi pędzonych po domach i stodołach. Ba, nie tylko ekscentryczny poseł spojrzał przyjaznym okiem na samogon. Samo Ministerstwo Rolnictwa przygotowuje projekt ustawy legalizującej produkcję 40-procentowego alkoholu z owoców. Plan jest taki: rolnik odwoziłby go do koncesjonowanej przetwórni, tam płacił akcyzę i następnie mógł go sprzedawać jako produkt regionalny.

Tylko czy nie jest za późno? O ile tradycja wypieku kaszanek, kiszenia ogórków i kapusty czy też wytapiania smalcu ze skwarkami z dodatkiem np. jabłka nie tylko ma się nieźle, ale wręcz rozkwita (jeśli chodzi o smalec, to przeżywa on wręcz renesans popularności!), o tyle tradycja bimbrownicza ledwo żyje.

Podzwonne dla bimbru
W odróżnieniu od wina i nalewek (jedno i drugie można bez przeszkód wyrabiać w domach, częstować nimi gości, nawet rozdawać w prezencie; wino bez żadnych ograniczeń, nalewki pod warunkiem, że spirytus użyty do ich wyrobu pochodzi z legalnego źródła, co udokumentowane jest rachunkami bądź fakturami), produkcja bimbru jest w Polsce wciąż nielegalna.

Anna Rudy

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Arkadiusz 2010-01-18  12:22

Nie mam nic przeciwko pędzeniu bimbru na własny użytek.

kiper 2010-01-16  11:06

U mnie spożycie śladowej ilości bimbru to odruch wymiotny w moim organiżmie. Zawsze rozróżnię bimber od koniaku. Ochyda.

chemik z Puław 2010-01-15  13:43

Np własny winiak destylowany z domowego wina winogronowego
jest wspaniałym lekarstwem . Obecnie na rynku jest masę wódek
z pewną śladową zawartością metanolu , efekt to ból głowy następnego dnia , nawet po małej ilości wypitych toastów .
Wyłącznie dla własnych potrzeb bez akcyzy .

sylwester6699 2010-01-14  22:58

jak najbardziej ;) bynajmniej bez akcyzy!!!

Johan 2010-01-13  09:56

Bimbru nie wolno, bo car zakazał i nikt zakazu zaborczego nie zdjął. Cóż z dawnych zezwoleń na propinacyję, cóż z wielowiekowej tradycji, jeśli "Polmosy" i akcyzy stoją powyżej narodowej spuścizny?
Niebawem ma wejść zakaz uboju gospodarskiego zwierząt (będzie trzeba świnie wozić do ubojni), więc i wędlin swojskich mniej będzie...
Bierzmy przykład z Niemiec, tam narodowe potrawy i napitki tradycyjne są skarbem danego landu, są promowane, a u nas? Zadajmy więc sobie pytanie: "Kto ma interes w tym, by tworzyć utrudnienia w tej materii?"
Państwo woli, żeby ludzie truli się technicznym spirytusem z przemytu, niż mogli na własne potrzeby sobie zdrowego bimberku napędzić? Należy zastanowić się, co jest niebezpieczniejsze - alkohol z przemytu, czy bimber?

ZAMOSCIAK 2010-01-13  09:07

brawo Janusz kogos takiego trzeba by wyzwolic to prowincjonalne prostactwo polegajace na wymyslaniu ustaw i zakazow pod wlasna kariere,jesli Ciebie nie poprzemy niedlugo beda nam nam sprawdzac w domach czy przypadkiem za sliwke z wlasnego drzewa odprowadzilismy podatek-FORZA JANUSZ PALIKOT!!!

T 2010-01-13  08:30

Jak wszystko, tak i legalizacja pędzenia bimbru, miałaby swe dobre i złe strony. Produkcja na sprzedaż to już masówka i za tym zły wyrób. Wyrobienie kilku smaków po parę literek na potrzeby rodziny i znajomych to i podtrzymanie tradycji o "niebo w gębie".

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem